fbpx

Jak daleko można zajechać koniem na biegunach?

Dlaczego torpedujesz się stresem? – cz.2

 Przeżuwanie myśli, czyli mentalne memłanie

Stres nie pochodzi zewnątrz, stres pochodzi z wewnątrz Ciebie. Stres, to twoja subiektywna reakcja na presję, która pochodzi z zewnątrz. Stres w wysokim natężeniu szkodzi.

Jak to się dzieje, że sami wchodzimy w tą szkodliwą reakcję?

Bardzo częstą przyczyną szkodliwego stresu jest proces myślowy, który można nazwać bezproduktywnym przeżuwaniem myśli. Ja to nazywam też mentalnym memłaniem – w skrócie MM (nie mylić z Merlin Monroe).

 

Co ja zrobię jak się nie uda ? – stresująca rozmowa z szefem

Wyobraź sobie, że masz ostatnio konflikt z szefem. Dzisiaj, czeka Cię ważna rozmowa z nim. W twojej głowie pojawiają się myśli:

  • ostatnia nasz rozmowa to niewypał,
  • po co mi była ta kłótnia?
  • przez to on na pewno będzie negatywnie nastawiony
  • o co jemu chodzi, czemu się mnie czepia?
  • nasza rozmowa pewnie znowu się źle skończy?
  • czego to mnie się właśnie przytrafia i to teraz, gdy tak potrzebuje spokoju?
  • co jest ze mną nie tak, że nie możemy się dogadać?
  • kiepsko się zapowiada,
  • co potem będzie ze mną?

Taki schemat myślowy- zamknięte koło – nie udało się wtedy, może nie udać się teraz –  co to będzie jak się nie uda? … dlaczego mnie się nie udaje? … co ja zrobię jak się nie uda ? …

Zamiast szefa, może w tej scence podstawić męża, żonę, partnera, wspólnika, klienta. Sytuację oczekiwania na rozmowę, możesz też zamienić na oczekiwanie na sprzedaż, kupno, ocenę wykonania zadania,  premię, opóźniającą się zapłatę, wystąpienie przed grupą, spóźniający się autobus, oczekiwanie w kolejce albo w korku …

 

Czy bieganie w kołowrotku sprzyja kreatywności?

Myślenie w tym schemacie, wygląda jak bieg chomika w kołowrotku – ciągle dookoła, dookoła, dookoła i znów jestem w tym samym miejscu (a nogi bolą). Negatywne myśli i obrazy, pociągają negatywne emocje, te powodują negatywne myśli i obrazy, te z kolei pociągają negatywne emocje, te z kolei  ….

Czy to Ci służy? Czy to pomaga w wyjściu z sytuacji? Czy jesteś wtedy efektywna(y)? Czy przychodzą Ci do głowy jasne myśli i kreatywne rozwiązania?

NIE, NIE, NIE, NIE !!!   Jakim sposobem wyrwać z tego zamkniętego kręgu?

 

Pięć kroków, aby bezproduktywne przeżuwanie zamienić na działanie

Spróbuj 5 kroków:

  1. Obudź się – zdaj sobie sprawę, że to, co właśnie robisz, to bezproduktywne przeżuwanie myśli. Wyskocz z tego na chwilę, weź kilka głębokich oddechów, rozprostuj się, zaczerpnij powietrza – zatrzymaj kołowrotek
  2. Przywróć kontrolę – skup swoja uwagę. Zobacz, gdzie są teraz Twoje myśli, gdzie jesteś TY, co właśnie robisz? Skoncentruj myśli na TU i TERAZ. Oddychaj!
  3. Odłącz się od bezproduktywnego przeżuwania myśli. Oderwij się od nich – spójrz na siebie z góry, z oddali, z innej perspektywy i zadaj sobie pytania:
  • Co ja teraz robię?
  • Czy to, co robię pomaga mi znaleźć rozwiązanie, albo zmienić sytuację?
  • Czy takie myślenie, robi dla mnie coś dobrego?
  1. Pozwól odpłynąć bezproduktywnym myślom. Myśli to tylko myśli. Myśli to nie ty, ani nie sytuacja. Przypłynęły to i odpłyną. Może przypłyną ponownie, to ponownie pozwolisz im odpłynąć.
  2. Zdecyduj – co najlepszego możesz teraz zrobić? Masz teraz kontrolę nad myślami. Być może doskonale już wiesz, co należy robić (może masz to nawet zaplanowane czy nawet zapisane) tylko pochłonęło Cię bezproduktywne przeżuwanie myśli.

 Zrób TO – zacznij robić to, co uznajesz na najbardziej efektywne w tej sytuacji.

 

Nawykowa jazda koniem na biegunach.

Przeżuwanie myśli, martwienie się (zamartwianie) jest nie tylko bezproduktywne, ale też destruktywne. Zabiera Ci czas, zabiera energię, nasila stres i odbiera efektywność.  Co więcej – wchodzi w nawyk i uzależnia.

Mówi się, że martwienie się jest jak bujanie się na koniu na biegunach – pobujać się możesz, ale daleko tym sposobem nie zajedziesz.  To może być przyjemne, bezpieczne i uzależniające, ale warto zmienić na sprawniejszy środek lokomocji.

 

Jak często Tobie zdarza się bezproduktywne przeżuwanie myśli?

Jak często się na tym łapiesz i co wtedy z tym robisz?

Co pomaga Ci wyskoczyć z kołowrotka i zacząć działać efektywnie?

Podziel się w komentarzu swoimi sposobami na odzyskanie koncentracji i przywrócenie efektywności.

 

Pozdrawiam ciepło

Andrzej Cieplak

 

PS: Temat przeżuwania myśli (ruminacja), to termin znany psychologom, a poradzenie sobie z nim często wymaga zewnętrznego wsparcia. Nieraz stanowi to częściowy zakres mojej pracy coachingowej, w ramach efektywności osobistej.

Przykładowe pytanie o radę ze strony „Znany lekarz” : Szanowni Państwo! Mam duży problem z “przeżuwaniem” zdarzeń z przeszłości. Potrafię bardzo dużo czasu poświęcać analizie tego samego wydarzenia, wyobrażaniu sobie, jak lepiej by było się zachować, zareagować. W jaki sposób się tego pozbyć? Ja najwięcej swojej uwagi poświęcam przeszłości. Czy taka jest “uroda” mojego umysłu? Czy to nawyk?

 

Źródła inspiracji:

Dlaczego torpedujesz się stresem? (cz.1)

To nie świat jest pełen stresu, tylko ludzie ciągle napełniają się stresem.

To co funduje nam obecny świat to PRESJA.  Presja jest faktycznie wszechobecna: presja ogromu odbieranych  informacji, presja natłoku zadań, presja oczekiwań w pracy, presja oczekiwań w rodzinie, presja…, presja…, presja…

Jednak presja to nie stres. Stres, to jest to, jak my reagujemy na presję. To, co my robimy z presją w naszych głowach, naszych myślach, naszych emocjach i w końcu w naszych działaniach.

Stres nie jest na zewnątrz – stres powstaje wewnątrz nas i my to sami robimy.

 

Sytuacja to nie stres – w tych samych warunkach jedni go uruchamiają, drudzy nie. 

Mówi się, że wystąpienia publiczne są niezwykle stresujące. Są uznawane, za jedno z największych źródeł stresu.  Niedawno byłem na pewnej konferencji, na której było wielu różnych ludzi z różnych zawodów. Prowadzący dbał, aby konferencja jak najbardziej uaktywniała uczestników, dlatego często zapraszał ich do publicznych wypowiedzi. Wyraźnie było widać, że niektóre osoby unikały jak ognia „wyciągnięcia” ich do odpowiedzi. Siadały z boku, unikały wzroku prowadzącego i starały się być jak najdalej mikrofonu. Widać było, że wizja wypowiedzenia się publicznie bardzo ich stresuje.

Tymczasem była też grupa osób, które wręcz „rwały” się go wypowiedzi. Prowadzący musiał limitować ich czas i częstotliwość zabierania głosu. Nie widać było po nich żadnego stresu.

 

No wiec jak to jest. Publiczne zabranie głosu jest stresujące, czy nie jest?

W identycznych warunkach zewnętrznych, tym samym prowadzącym, tym samym audytorium – część osób odczuwała duży stres, a część nie odczuwała go w ogóle lub w bardzo niewielkim stopniu.

Przyczyna – stresu nie było na zewnątrz, on powstawał wewnątrz uczestników, na skutek ich myślenia o sytuacji, ich wyobrażeń tego co się wydarzy. To była ich reakcja na presję z zewnątrz.

Tak jest, na co dzień. W każdej sytuacji kiedy świat zewnętrzny wytwarza presję. Wtedy są tacy, którzy przyjmują to ze spokojem i tacy, którzy (w tych samych warunkach) stają się kłębkiem nerwów. Sam(a) na pewno  znajdziesz wiele podobnych przykładów.

Stres jest w nas – miejmy tą świadomość. Sami go sobie uruchamiamy. Wiadomo też niestety, że stres ma dla nas działanie niszczące. Lista skutków poniżej. Zatem dlaczego go sobie fundujemy i jak to zatrzymać?

Czy często odczuwasz  stres?

Jak radzisz sobie z zachowaniem spokoju i nie uruchamianiem reakcji stresowej pomimo presji zewnętrznej?

 

Pozdrawiam ciepło

Andrzej Cieplak

 

Żeby nie zanudzać w tekście – tutaj lista negatywnych następstw stresu:   sprzyja infekcjom (grypa, przeziębienie, opryszczka), stanom zapalnym, chorobom skóry , wywołuje bóle (głowy, mięśni, kręgosłupa, szyi, ramion, żołądka), powoduje bezsenność, sprawia dolegliwości żołądkowo-jelitowe (zgaga, zaparcia, biegunki, wrzody), prowadzi do zaburzeń seksualnych, powoduje obniżenie płodności, jest przyczyną nadciśnienia, udarów, zawałów.

Na nartach po piachu, czyli destrukcja systemu doskonałego.

O czym przeczytasz:

  1. Człowiek jest tak doskonałą konstrukcją, że sam jej ciągle nie rozumie.
  2. Czy to, co robimy jest kierunkiem do samozniszczenia?
  3. Przecież jesteśmy doskonale przystosowani do przetrwania w najcięższych warunkach.
  4. EDSO(1) – twój system. Jeżeli nie rozumiesz, jak działa nie oczekuj satysfakcji!
  5. Umęczyć się, aż do pełnej radości!
  6. Wreszcie to mam – czyli satysfakcja z wykonania planowanego zadania.
  7. Dlaczego sukces, o którym nikt nie wie nie daje satysfakcji?
  8. Oprócz wysokooktanowego paliwa, system potrzebuje smaru.
  9. Święta w samotności, czy radość z przynależności?
  10. Jak rozregulowaliśmy system – czyli destrukcja obfitości?
  11. Mam wszystko oprócz zadowolenia
  12. Na nartach po piachu – czyli możesz zmienić warunki, nie możesz zmienić systemu.
  13. Zabierzcie ode mnie biedę i przyjaciół.

 

Człowiek jest tak doskonałą konstrukcją, że sam jej ciągle nie rozumie.

Każdy z nas jest niepodrabialną, wspaniałym projektem, powołanym do życia i uformowanym w naturze.  Liczne organy naszego ciała, system nerwowy czy mózg są wyrafinowanymi konstrukcjami, których działania nikt nie jest w stanie podrobić, a tym bardziej w pełni zastąpić.  Dlaczego wiec ten nasz wspaniały system, tak często zawodzi? Co się dzieje, że nie potrafimy lepiej wykorzystać tej niezwykłej konstrukcji i naszego potencjału?

Czy to, co robimy jest kierunkiem do samozniszczenia?

Lista narastających zagrożeń budzi głęboki niepokój. Wystarczy przyjrzeć się kilku tematom:

  • Coraz więcej chorób cywilizacyjnych – AIDS, Otyłość, Cukrzyca, Miażdżyca, Nowotwory, Osteoporoza, Nadciśnienie tętnicze …
  • Depresja – narastający problem dotyczący coraz młodszych ludzi
  • Nowotwory u dzieci – rak kontra młodzi. Dlaczego są praktycznie bez szans?
  • Rosnąca z roku na rok ilość samobójstw, wśród ludzi w średnim wieku
  • Rosnącą ilość aktów przemocy i terroru
  • Postępująca degradacja środowiska naturalnego

Przecież jesteśmy doskonale przystosowani do przetrwania w najcięższych warunkach.

Przez tysiące lat, człowiek, jako gatunek znakomicie przystosował się do radzenia sobie w najtrudniejszych warunkach. Zrobił to znacznie lepiej niż inne gatunki. Wiele z nich nie przetrwało, a pozostałe człowiek zdominował. Homo sapiens nie wyróżnia się potężnymi rozmiarami, nadzwyczajną siłą, czy kocią zwinnością. Klucz do jego przewagi leży w umiejętności posługiwania się rozwiniętym mózgiem, ale również w sile współdziałania, synergii społeczności (stada)  i umiejętności współpracy w grupie.

EDSO(1) – twój system. Jeżeli nie rozumiesz, jak działa nie oczekuj satysfakcji!

Funkcjonowanie naszego układu nerwowego i równowaga w nim, w wielkim stopniu uzależnione jest od działania 4 hormonów: endorfina, dopamina, serotonina i oksytocyna. Hormony te, związane są z odczuwaniem radości i satysfakcji w różnych sytuacjach życiowych. Ich działanie, to jedno z głównych źródeł sukcesu homo sapiens. Ich równowaga ciągle determinuje sposób funkcjonowania całego naszego systemu.  Warto się przyjrzeć, jak działają te hormony.

Umęczyć się, aż do pełnej radości !

Endorfina –jej główna funkcja to maskowanie bólu.  W sytuacjach stresu, strachu, braku energii do wielkiego wysiłku, endorfina przynosi euforię, radość z wysiłku, niewiarygodną wytrzymałość. To dzięki niej człowiek mógł zwyciężać w walce o byt i pożywienie ze zwierzętami. Teraz potrafi np. przebiec bez przystanku ponad 100 km.

Wreszcie to mam – czyli satysfakcja z wykonania planowanego zadania.

Dopamina – daje radość i satysfakcję ze zrealizowanie zadania. Stawiasz sobie cele mniejsze i większe, a po ich zrealizowaniu dopamina daje Ci zastrzyk satysfakcji. Dzięki niej, jesteśmy w stanie małymi krokami (sukcesami) osiągać wielkie cele. Przysłowiowo – „zjeść całego słonia, podzieliwszy go na małe kawałki”. Dopamina wraz z endorfiną, zapewniają nam przewagę w walce o przetrwanie, pożywienie i schronienie.

Dlaczego sukces, o którym nikt nie wie nie daje satysfakcji?

Serotonina – zastrzyk satysfakcji związanej z docenieniem przez innych. Dzięki niej mamy radość z tego, że inni nas doceniają i szanują. Mamy silna potrzebę uzyskania akceptacji, sympatii, uznania od członków naszej społeczności i dążymy, aby to uzyskać. Pochwały nagrody, publiczne wyróżnienia i wreszcie „lajki” w mediach społecznościowych to momenty, gdy nasz system dostaje swój zastrzyk serotoniny i poczucie przyjemności. Ten mechanizm, zapewniał nam zawsze dążenie do pracy na rzecz grupy (stada) – im więcej uznania, tym silniejsza pozycja i satysfakcja. To z kolei podnosiło szanse przetrwania, bo człowiek w pojedynkę był skazany na przegraną.

Oprócz wysokooktanowego paliwa, system potrzebuje smaru.

Oksytocyna – źródło ciepła i radości, jakie towarzyszą uczuciu miłości i zaufania. To już nie tylko uznanie w grupie, ale silne więzi z niektórymi z jej członków. To życzliwość, otwartość, poczucie bezpieczeństwa. To zaufanie, że jesteśmy w towarzystwie kogoś, kto nas wesprze i pomoże nam, gdy będziemy tego potrzebowali. Dawkowanie oksytocyny wymaga czasu. Nie działa ona tak jak szybkie strzały dopaminy – jej dawkowanie rośnie wraz ze wzrostem naszego zaufania do drugiej osoby. Dzięki oksytocynie gatunek ludzki mógł się rozwijać na wielu płaszczyznach. Powstawały rodziny, głębokie związki, grupy przyjaciół, silne zespoły. Zaufanie jest jak smar dla naszego systemu – daje poczucie bezpieczeństwa i tworzy warunki do wzrostu kreatywności, rozwoju indywidualności, tworzenia sztuki, rozwoju nauki.

Święta w samotności, czy radość z przynależności?

Co byśmy o sobie nie myśleli, to mamy zakodowaną potrzebę życia w społeczności i przynależności do grupy. Nasze poczucie bezpieczeństwa, warunki rozwoju i kreatywność związane są z życiem w grupie (stadzie).  Równowaga powyższych 4 hormonów zapewniała nam odczuwanie bezpieczeństwa, radości, uczucie spełnienia i poczucie, że jesteśmy na swoim miejscu. Wyobraź sobie Święta Bożego Narodzenia w warunkach pełnego luksusu i luzu, ale w zupełnej samotności. Jak Ci taka wizja pasuje?

Jak rozregulowaliśmy system – czyli destrukcja obfitości?

Jako gatunek, przetrwaliśmy najcięższe niedostatki, a teraz, często nie dajemy rady, gdy dookoła, wszystkiego mamy w bród?

Simon Sinek w cytowanej tutaj książce „Liderzy jedzą na końcu”, udowadnia, że właśnie sytuacja posiadania rzeczy w nadmiarze rozwala nasz system.  Obecne społeczeństwo napędzane jest głownie dopaminą,  adrenaliną i kortyzolem (hormon stresu). Dopaminowe zastrzyki związane z realizacją celów ( targetów), zdobywaniem kolejnych rzeczy czy wspinaniem się na kolejne stopnie posiadania uzależniają jak narkotyk. Ta obfitość wszystkiego (większość gromadzonych rzeczy nie jest nam niezbędna) jest destrukcyjna. Serotonina i oksytocyna krąży w systemie w niewielkich ilościach. Cyfry stały się ważniejsze od ludzi, targety od relacji, osobisty kontakt zastępują media społecznościowe, emaile, komunikatory.

Nie ma czasu na budowanie głębszych związków i relacji bo targety i chęć bogacenia są pilne – teraz, tutaj niezwłocznie.  Budowanie zaufania i relacji – po co? Dlatego, że kiedyś ktoś nas wesprze czy pomoże w potrzebie?  W jakiej potrzebie?  Przecież można kupić wszystko – potrzebne są tylko pieniądze.

Mam wszystko oprócz zadowolenia

Nasz system (ukształtowany przez tysiące lat) nie jest dostosowany do takich okoliczności. Jest rozregulowany. Nie dostarcza potrzebnej serotoniny (odpowiadającej za nastrój) i oksytocyny (hormon miłości).  Pokonujemy trudności, dajemy z siebie dużo (endorfina), realizujemy kolejne targety, zdobywamy, gromadzimy, realizujemy zadania (oksytocyna), ale nie czujemy się szczęśliwi!

Na nartach po piachu – czyli możesz zmienić warunki, nie możesz zmienić systemu.

Czy lubisz jazdę na nartach?  Ja tak J  Narty to wspaniały  wynalazek – urzekająca forma ruchu, kontakt z naturą, dającą poczucie wolności, pozwalająca osiągać na własnych nogach niecodzienne prędkości i pokonywać niezwykłe odległości. Spróbuj jednak poszaleć sobie na nartach po piachu. System świetny, ale nie sprawdzi się w takich warunkach.

A czy my możemy zmienić nasz system?   Prawdopodobnie tak, ale w ciągu kolejnych tysięcy lat, a tyle czasu, to nikt nam nie da.

Zabierzcie ode mnie biedę i przyjaciół.

Na jednym ze spotkań biznesowych usłyszałem wypowiedź, która stanowiła autopromocję świetnego radzenia sobie w biznesie:  „Mówią, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Dlatego JA nie mam przyjaciół!”.

No tak – czyli biedy nie ma i przyjaciół tez nie ma (nie ma tu nic o rodzinie – dla mnie to krąg najbliższych przyjaciół). Taka prosta recepta, na pomnażanie majątku, tylko, że to przychodzi z efektem ubocznym.

Jakim?

Spójrz na listę przedstawioną na początku tego tekstu: otyłość, cukrzyca, miażdżyca, nowotwory, osteoporoza, nadciśnienie tętnicze, depresja, samobójstwa, akty przemocy …  cdn.

 

Na Nowy Rok życzę wszystkim, harmonijnego działania Waszego systemu.  Niech hormony szczęścia i miłości przepływają przez Was jak najczęściej przynosząc Wam miłość, radość i satysfakcję.

Pozdrawiam ciepło 🙂

Andrzej Cieplak

mentor, trener,  certyfikowany coach ACC ICF, autor książek

 

1 Patrz: Simon Sinek „Liderzy jedzą na końcu”, Wydawnictwo HELLION, Gliwice 2015