fbpx

Kategorie: mentoring

Życie, jest jak wędrówka po górach

 

 

Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady!

 

Taka myśl towarzyszyła mi od pewnego czasu. Zmienić otoczenie, zresetować głowę, przewentylować płuca i dotlenić serce, podczas intensywnego ruchu na świeżym powietrzu. Bieszczady stanowiły dla mnie wyzwanie, bo słyszałem dużo pochlebnych opinii „bieszczadomaniaków”, a sam tam jeszcze nie byłem (trochę mi było tego wstyd ). Pojęcie ‘Bieszczadomaniacy” pojawiło się nieprzypadkowo, bo zapisałem się do grupy na facebooku, o takiej nazwie i ta grupa, stała się źródłem wielu, cennych informacji i inspiracji.
Czego więcej oczekiwałem ? – pięknych widoków i duchowych przeżyć w kontakcie z czystą naturą.

 

Jak chcesz zdobyć szczyt to będziesz miał(a) pod górę

 

Wszystkie moje oczekiwania zostały spełnione. Do tego, przebycie po górach prawie 20 km., w piękną, słoneczną pogodę, przyniosło mi wiele głębszych refleksji.
Jeżeli chcesz zdobyć szczyt, mieć satysfakcje i piękne widoki, to musisz podjąć wysiłek wspinania się pod górę. To tak, jak w życiu – to co cenne, wartościowe i przynoszące długotrwałą satysfakcję, zdobywa się z trudem.  „No pain, no gain” jak mówi angielskie przysłowie – czyli bez ćwiczeń, nie ma efektów, “bez pracy nie ma kołaczy”.

 

Na górę nie można wskoczyć ani wjechać windą

 

Te 20 km., trzeba było pokonać krok po kroku, ze stałym wysiłkiem. Pierwszy etap, gdy szedłem jednolitą, szeroką drogą po górę, był dość nużący, żeby nie powiedzieć nudny. Pierwsza nagroda w postaci widoków, pojawiła się po dłuższym czasie. Odniesienie do realizacji życiowych celów i planów nasuwa się mocno – krok po kroku na drodze do celu, inwestując energię i pokonując znużenie. Zdobycie upragnionego szczytu, czy pokonanie trasy, wymaga systematycznego zaangażowania energii i radzenia sobie ze zmęczeniem.

 

Kluczem do sukcesu jest wytrwałość i regularność.

 

Jak chcesz zdobyć upragniony szczyt, czy przejść zaplanowaną trasę, to nastaw się na długie, miarowe działanie. Słomiany zapał to za mało. Ekscytacja pięknymi zdjęciami i opowieściami nie wystarczy. Sama/sam  musisz zainwestować długotrwały wysiłek i nie odpuszczać również w chwilach, kiedy trochę ci się nie chce.  Ważne też, żeby dobrać sobie właściwe, indywidualne  tempo, oraz od czasu do czasu odpoczywać i regenerować siły. Nie za wolno, bo stracisz zapał i nie za szybko, żeby nie roztrwonić sił. Miarowo i systematycznie, z poszanowaniem potrzeb organizmu, wyprzedzając momenty drastycznego spadku energii.

 

Jak jesteś na dobrym szlaku, to nie przeszkodzi ci, że czasem cel zniknie ci z oczu

 

Pewność, że idziesz we właściwym kierunku daje spokój również wtedy, gdy cel nie jest widoczny. Na szlaku często tracisz cel z oczu, wspinasz się widząc tylko kilka metrów naprzód. Pewność, że to właściwa droga dodaje sił. Dobrze oznakowane szlaki bieszczadzkie, dają spokój, że idziesz we właściwym kierunku i potrzebujesz koncentrować się tylko na  następnych krokach do wykonania.

 

 

 

Rzeczywistość na pewno zweryfikuje Twoje plany – bądź na to otwarta/otwarty

 

Pomimo wcześniejszych różnych planów, wybór tej trasy zapadł w ostatniej chwili.  W zasadzie zdecydowała pogoda. To co się dalej działo – spotkanie sympatycznych “lubelaków”, którzy przekazali mi dużo cennych informacji, spotkanie wielu innych, życzliwych osób, znakomite warunki pogodowe (wbrew prognozom) – to wszystko pojawiało się spontanicznie. Tak, jak na co dzień – to co się wydarzyło było inne, niż to co sobie wyobrażałem.  Otwartość na to, czego nie znamy, a co się wydarzy, to warunek pozytywnego przyjmowania niespodzianek i cieszenia się chwilą.

 

Tam gdzie jest trudno, nie patrz na szczyt, tylko koncentruj się na kolejnym kroku

 

Chwilami, gdy w nogach czułem już dużo kilometrów, patrzenie na widoczny w oddali cel (kolejny szczyt) przynosiło trochę zwątpienia. W takiej sytuacji, lepiej jest skoncentrować się na kolejnym kroku, kolejnym wzniesieniu, czy kolejnym schodku (przy wejściu/zejściu – na Tarnicy jest ich kilkaset). Jak to się mówi – aby zjeść słonia, trzeba to zrobić po kawałku.
To się w górach sprawdza – kawałek po kawałku, krok za krokiem.

 

 

 

Kontakt z naturą, to naturalne źródło energii

 

Poczułem, że magia Bieszczad, bierze się między innymi z możliwości podziwiana świata ze szczytów gór. Bieszczadzkie wierchy, połoniny i berda są łagodne i rozciągają się na długich, nawet kilku-kilometrowych  odcinkach. Nagrodą, za to, ze tam wejdziesz, jest możliwość podróżowania po szczytach i podziwiana krajobrazów dookoła. Prawdziwa magia i wspaniała nagroda za trudy wspinania. Przy pięknej pogodzie, czułem się chwilami zdezorientowany, gdzie powinienem patrzeć?  Fascynujące widoki rozciągały się po wszystkich stronach.

Było to, czego szukałem – przeżycie obcowania z pięknem natury i jej energią. Darami spływającymi wprost z nieba – bez barier, pośredników i bez ściemy. Naturalne, niezafałszowane piękno i prostota.

 

 

 

Świat jest piękniejszy tam gdzie ludzi są życzliwsi

 

Bardzo miłym zaskoczeniem był dla mnie wszechobecny zwyczaj witania się na trasie. Wielokrotnie słyszane „dzień dobry”, „cześć”, „serwus” informowało o otwartości, przyjaznym nastawieniu i pozytywnym nastroju. Dzięki temu, świat w rozświetlonych słońcem górach był jeszcze bardziej świetlisty, przyjazny i serdeczny. Wszystko to rekompensowało fakt, że nogi i tętno serca przypominały, iż wymagania są cały czas wysokie.

 

 

 

Świetlisty i przyjazny świat!
Takiego świetlistego świata życzę Tobie, jak najczęściej 😊

 

Hasło: „rzuć wszystko i jedź w Bieszczady” u mnie się sprawdziło. Wybieram się ponownie!

Jeżeli Cię trochę zainspirowałem, to może następnym razem spotkamy się tam, na szlaku?

 

Pozdrawiam ciepło
Andrzej Cieplak

 

PS  Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa i pochodzą z opisanej wyprawy.

Nie poznaję cię! Co się z tobą stało?

Jak Cię poznałam, to byłeś inny!

Pewnie słyszeliście kiedyś takie zdanie: „kiedyś, to byłeś inny”, „nie poznaję cię – co się z tobą stało?” albo „jak za ciebie wyszłam, to nie taki byłeś!”.

Kiedyś ja też byłem inny!

Kiedy byłem młodym człowiekiem, uważałem, że ludzie kierują się racjonalnymi argumentami, a światem rządzi rozum! Fascynowała mnie matematyka filozofia. Kartezjańskie „myślę więc jestem” było dla mnie fundamentalnym mottem, a idąc dalej „ jeżeli nie myślisz po prostu cię nie ma”-  jak śpiewał wtedy Młynarski. Również w biznesie kierowałem się regułami, szukałem racjonalności, logiki, zasad.

Światem rządzą emocje – Andrzeju!

Pewnego dnia, będąc trochę bardziej dojrzałym, spotkałem koleżankę z młodych lat. Ona, jako lekarz psychiatra miała inne spojrzenie na podstawy ludzkiego działania. Andrzej – „światem rządzą emocje” powiedziała mi. Głupie pomyślałem, a potem długo to trawiłem, zanim wreszcie przyznałem że ma rację.
Przecież: marketing to emocje, sprzedaż – emocje ( nasze potrzeby to głównie emocje), giełda – emocje, motywacja – emocje, zarządzanie ludźmi – emocje …
TAK!  Światem rządzą emocje i tam gdzie są one silne, rozum idzie w odstawkę (jak byśmy to dzisiaj  powiedzieli – na kwarantannę).

Czy wypada zmieniać zdanie?

A jak u ciebie? Na ile się zmieniasz na ile zmieniasz poglądy i przekonania które kiedyś wydawały się niepodważalne?
Czy to w ogóle jest w porządku, żeby tak gruntownie zmieniać zdanie?

Ostatnio dosyć często zdarza mi się, że moi klienci, z którymi pracuję jako mentor, czy tez moi znajomi zadają pytania:

  • „czy zmiana poglądów, przekonań i wartości jest właściwa?
  • „może jest odwrotnie – świadczy o braku odpowiedzialności, trwałości i konsekwencji?”
  • „czy można ufać osobie, która w istotny sposób zmienia swoje zdanie?” 
  • „czy to, że ja sam(a) się zmieniłem/zmieniłam (co mnie mocno zaskakuje) jest dobre czy złe?”  „co jest naturalne dla mojego wieku i czego mogę oczekiwać w przyszłości?”   

Przyjrzyjmy się etapom w życiowym dojrzewaniu, które interesująco opisała wspaniała psycholog, socjolog, trener, coach i mentor dr Lidia D. Czarkowska (n. b. recenzentka mojej 1-szej książki).

.

7 stadiów dorosłości człowieka

W artykule Coaching na miarę – W jakiej fazie dorosłości jesteś?, Lidia D. Czarkowska opisuje 7 stadiów dorosłości człowieka. Przytoczę te stadia z nazwami autorki, opisując je krótko, tak, jak ja je rozumiem i doświadczam. Pełny artykuł znajdziesz tutaj

„Wyrwanie korzeni” – wiek 14-22 lata

Faza szukania swojej tożsamości, buntu, kwestionowania autorytetów, szukania niezależności i udowadniania tego światu.  Postawy i poglądy bywają wtedy burzliwe i kontrowersyjne, a ich stabilność nie jest szczególna wartością. Często kryterium wyboru jest bieżąca popularność, tymczasowe mody, oryginalność pozwalająca zaimponować rówieśnikom. 

„Wstępna (prowizoryczna) dorosłość” – wiek 22-29 lat

To okres początkowego układania sobie życia i podejmowania decyzji mających duży wpływ na przyszłość. Decyzje co do wykształcenia, które pozwolą wykonywać upragniony zawód. Bardziej świadome dobieranie partnera, często już nie na chwilę, ale z myślą o stałym związku. Wybory, które stają się bardziej świadome i planowane w dłuższej perspektywie. Poglądy coraz bardziej stabilne, ugruntowane i racjonalne.

„Okres transformacji” – wiek 29-32 lata

W tym okresie mamy już sporo danych, które pozwalają zweryfikować nasze dotychczasowe poglądy i plany. Ponieważ jesteśmy w pełni sił i energii pozwala to na lepsze ukierunkowanie dalszych kroków, albo zdecydować o kontynuacji poszukiwania swojego miejsca zawodowego i społecznego. To czas, kiedy pojawia się rodzina, albo coraz silniejsza potrzeba jej zaplanowania. Podglądy ugruntowują się i opierają się w dużej mierze o osobiste, silne doświadczenia i własne metody.

„Zakorzenienie się w życiu” – wiek 32-39 lat.

To czas, gdy najczęściej już założyliśmy rodzinę i pojawiły się dzieci. Ten fakt w olbrzymim stopniu zmienia styl naszego życia, jak również priorytety i wartości. Teraz znaczenie mają nie tylko nasze własne potrzeby ale też potrzeby najbliższych i odpowiedzialność za nich. To również czas pierwszych podsumowań i ocen tego, co dotychczas osiągnęlismy i w jakim miejscu życia właśnie jesteśmy – rodzinnie, społecznie, zawodowo.

„Przemiana lat czterdziestych” – wiek 39-45 lat.

Czas na podsumowanie i przyjrzenie się swojemu dotychczasowemu życiu. Może być czasem szukania głębszej odpowiedzi o sens swojego życia na bazie tego co osiągnęliśmy. , albo też czasem na desperacką zmianę, kiedy oceniamy, że dotychczasowy kierunek nie daje nam satysfakcji. Silne przewartościowania mogą być dodatkowo spowodowane wyzwaniami, jakie przynoszą dorastające dzieci, zwiększone potrzeby materialne, czy problemy ze starzejącymi się rodzicami.

„Ponowna stabilizacja i rozkwit” – wiek 45-50 lat – jak rozciągnął bym to wieku 55

To faza wchodzenia w stabilność i zadowolenie z tego co zrealizowaliśmy, z głębszym zrozumieniem i akceptacja samego siebie. Jest to też czas, gdy potrzeba odpowiedzenia sobie „po co to wszystko” i „jaki to ma sens” jest coraz silniejsza. Z kolei energia do doświadczania nowego, zmienia się w znacznym stopniu na poszukiwanie harmonii i wewnętrznego spokoju. Fakt dorosłości naszych dzieci, uwalnia nam czas i energię. Jednocześnie stawanie się „nestorami” w rodzinie i społeczeństwie przynosi nowe wyzwania, ale też możliwości.  Dla wielu z nas, jest to czas odkrywania, że dawanie przynosi więcej satysfakcji niż branie i że życie jest ciągłym procesem. Mamy też świadomość, że w tym procesie jesteśmy już za połową drogi.

„Dojrzałość i spokojna mądrość” – wiek 51-60 lat – u mnie bardziej 55-65

Czas podsumowań i refleksji nad sobą i życiem. Sprawdza się tu metafora, że  człowiek dojrzewa jak wino – niektóre gatunki nabierają smaku i wartości, a inne kwaśnieją. Dla wielu jest to czas zbierania plonów z tego co zasiali i wyhodowali. Okres w którym mogą się tymi plonami, wartościami i doświadczeniami dzielić i cieszyć, że to służy rozwojowi innych ( a przy tym również ich). Dla wielu osób jest to faza przykrych podsumowań, rozczarowań i gorzkich  doświadczeń. Doświadczania negatywnych konsekwencji wielu lat braku należytej dbałości o zdrowie, relacje czy bezpieczeństwo materialne.

W wersji optymistycznej – to okres cieszenia się czasem dla siebie, bez konieczności udowadniania czegokolwiek, komukolwiek. Czas kiedy możemy odczuwać radość z widoku rosnących wnuków oraz satysfakcję z naszego wkładu w ich rozwój. Ta satysfakcję możemy tez czerpać na polu zawodowym występując jako doradcy, eksperci i mentorzy, których wielkim atutem jest wiek i doświadczenie oraz szeroka perspektywa spojrzenia.

Jak będzie wyglądało i ile będzie trwało stadium ósme – wiek 65 – 80 (a może dalej), to zależy od nas i tego jak prowadziliśmy swoje życie przez minione dekady.

Najbardziej wartościowy byłem po 80-tce

Moim wzorem i inspiracją w życiowym dojrzewaniu, jest mój mentor, Amerykanin Dave Hillman. W czerwcu ubiegłego roku Dave skończył 85 lat i wraz z urodzinami postanowił przejść na emeryturę. Mówiąc o swoich ostatnich 5-ciu latach aktywności zawodowej, stwierdził, że podniósł swoja stawkę godzinową jako konsultant do maksimum, Jak powiedział „przecież wraz z wiekiem moja wartość też rosła”.

WOW!  – to jest ten pozytywny przykład na ostatnią dekadę.

Wracam teraz do pytań postawionych na początku:

  • czy wypada zmieniać zdanie?
  • czy zmiana poglądów, przekonań nie świadczy o braku odpowiedzialności, trwałości i konsekwencji? 
  • Moja odpowiedź brzmi TAK – wypada zmieniać, a nawet zmiana jest KONIECZNA!
  • TAK – to jest w porządku, co więcej jest oznaką życia, rozwoju, dojrzewania odkrywania.

Zmiany nas samych są tak naturalne, jak zmiany otoczenia dookoła. To że się zmieniamy świadczy o tym że żyjemy w realnym świecie. Tak, jak ten świat jesteśmy w ciągłym procesie przemian, transformacji, dojrzewania. Brak tych zmian, będzie oznaczał, że nasze życie się skończyło, więc nie oczekujmy, że nastąpi to przed śmiercią. Śmierć będzie końcem procesu zmiany (tu na ziemi)!  Naszym zadaniem jest uświadamianie sobie tych zmian i nadawanie im kierunku. Kierowanie zmianami z akceptacją tego, czym możemy kierować i w jakim zakresie.

.

Pięknie mówią o tym słowa, które do mnie bardzo trafiają:

Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Reinhold Niebuhr 

Życzę Tobie czytelniku tej pogody ducha, odwagi i mądrości na całe życie, które ciągle przed Tobą 😉

Od mentora Jana do mentora Andrzeja.

Dzień trwający od piania koguta do zachodu słońca

Dziadkowie mieszkali na wsi niedaleko Lublina. W okresie dzieciństwa, a głównie szkoły podstawowej spędzaliśmy tam dużą część wakacji. Dziadek Jan był osobą znaną we wsi ze swojej solidność i pracowitość. Praca w gospodarstwie trwała od wczesnego rana (piania koguta) do zachodu słońca.

Obrazy upalnych letnich dni, rozpalonych dojrzałym żytem, czy też wieczornego zmroku, gdzie zapadająca cisza przerywana było odgłosem krów spędzanych z pastwisk, utkwiły mi w pamięci na zawsze (tą ostatnią czynność niejednokrotnie robiłem osobiście).

Upał, pot i kurz, a w nagrodę słuchawkami stereo

W swoim zamiłowaniu do pracy dziadek był bardzo konsekwentny i często wymagający. Pamiętam, że czasami,  o 6 rano gdy jeszcze smacznie spaliśmy, słyszeliśmy głos dziadka „Krzysiu, Andrzejku – trzeba wstawać bo dzisiaj dzień młocki. Jak zaczniemy rano, to unikniemy upalnego popołudnia.”  Gdy już mieliśmy po kilkanaście lat i nasz wkład w różne prace był znaczący. Pomoc przy żniwach, zwózka snopków z pól do stodoły, młocka zboża (najbardziej zapocona i zakurzona praca jaka znałem), grabienie ściernisk (SIC !)  itp.

Ten żniwny, często naprawdę duży, wypocony i okurzony  wysiłek miał też dla nas ważny i emocjonalny finał. Gdy już wyjeżdżaliśmy do Lublina odbywało się pożegnanie, a w tym kilka słów podziękowania od dziadka –  na ogół nie lubił za dużo gadać. Do tego pożegnalny uścisk dłoni, a w niej odkrywaliśmy zwinięty banknot. To było najczęściej 50 zł albo 100 zł, co dla nas było bardzo znaczącą kwotą. Pamiętam, jak za te zarobione na żniwach pieniądze kupiłem pierwsze słuchawki stereo, a potem naskładałem na pierwszy, stereofoniczny gramofon. 

Dzieci patrzą – nasza postawa, to nauka dla przyszłych pokoleń

W tamtych czasach, nie znalem  jeszcze pojęcia “mentor”. To, że dziadek Jan, był moim pierwszym mentorem, uświadomiłem  sobie kilka lat temu, gdy sam rozpocząłem pracę w charakterze mentora.

Czego uczył mnie mój mentor, dziadek Jan:

  • Szacunku do solidnej, ciężkiej pracy. która dawała finansowe bezpieczeństwo całej rodzinie
  • postawy lidera i głowy rodziny
  • obowiązkowości, odpowiedzialności, organizacji pracy
  • odwagi w podejmowaniu decyzji

Patrząc na dziadka zobaczyłem,  jak buduje się autorytet, jaki wpływ na innych ma nasze zachowanie i postawa. Pokazywał, że można żyć skromnie, a jednocześnie z godnością szacunkiem, dbałością o wartości i poczuciem wypełniania ważnej roli. Ważnej dla najbliższych,  ale też dla społeczności. We wsi mawiano, że gdy Szyba (nazwisko dziadka) zaczął już żniwa, to znaczy że pora też zaczynać.

Pachnąca i mieniąca się bombkami choinka oraz 12 wigilijnych potraw

Dziadek uczył nas też utrzymywania relacji rodzinnych. Mam zapisanie w pamięci na zawsze obrazy świąt Bożego Narodzenia, przy dużej, świeżej, pachnącej choince. Choince, wtedy jeszcze oświetlonej normalnymi świeczkami w małych metalowych lichtarzykach, przyozdobionej wyszukanymi, mieniącymi się bombkami (często rękodzieło) i „anielskim włosem”.  Świeczki, :anielski włos”, a i jeszcze „zimne ognie” – Oj! to wymagało uwagi dorosłych. Podniosła, rodzinna atmosfera, wigilijne, podawane tylko na wigilię potrawy (musiało być 12) i śpiewanie kolęd to elementy barwnych, niezatartych wspomnień.

Siedmioro wnuków, jak 7 choinkowych krasnali

Dzisiaj piszę ten tekst z perspektywy dziadka, który kiedyś był małym wnuczkiem.  Teraz to ja mam wnuki i to siedmioro. Siedem różnobarwnych, kolorowych, niepowtarzalnych istot, jak siedem pięknych choinkowych krasnali 🙂 Tylko, że w przeciwieństwie do krasnali, wnuki patrzą, obserwują i rejestrują. Ciekawe, jakie obrazy i refleksje wrócą do nich kiedyś, z dużą siłą i w pełni świadomie? Wrócą, gdy oni będą już może dziadkami, a może też mentorami?

Pachnące, uśmiechnięte, świąteczne chwile z czasem na refleksje

Życzę Tobie na nadchodzące święta, kilku chwil całkiem dla siebie – czasu na refleksje. Poszukaj wtedy proszę w swoich wspomnieniach, kto był twoim mentorem – może pierwszym, a może tym bardzo ważnym?  Co mu zawdzięczasz, czego był wzorem i jak wpłynął na Ciebie? 
Jeśli zechcesz się podzielić, to z radością przeczytam o tym w komentarzu zamieszczonym – tutaj.

Na nadchodzące święta życzę, ciepłych, pachnących, świątecznych scenerii oraz pięknych chwil. Aby, bez względu na niezwykłe okoliczności i ograniczenia na zewnątrz, ciepło uśmiechów, życzliwość myśli i otwartość serc wywoływały w Tobie piękne obrazy, gorące emocje i niezapomniane wspomnienia.

PS
O swoich przemyśleniach, na temat wartości jaką stanowi dla mnie rodzina, piszę w mojej nowej książce: “Droga do pewności siebie” , część VI: “Bądź przykładem tego, co głosisz – o ważności integralności”, rozdział: „Rodzina jak drzewo – potrzebuje silnych korzeni, pielęgnacji i przestrzeni”. Tam też inne refleksje z perspektywy ponad sześciu dekad życia i blisko czterech dekad pracy.









Inwentaryzacja stanu rodziny – bilansujemy relacje


Jubileuszowy, 15. zjazd rodziny Cieplaków w 2018 r.

Umacnianie więzi i relacji w rodzinie, tym bardziej cenne w okresie pandemii

12 września 2020 odbył się 17. zjazd rodziny Cieplaków. Był to zjazd szczególny, bo ze względu na trwającą od wiosny pandemię koronawirusa nie wiadomo było czy zjazd w ogóle się odbędzie i kto się pojawi. Postanowiliśmy jednak, że umacnianie relacji w rodzinie jest tak ważne i na tyle nam służy, że stanowi najlepszą odpowiedź na to, co się dzieje dookoła. Utrzymywanie relacji, ofiarowanie sobie na wzajem wsparcia, wymiana informacji, poglądów i doświadczeń dobrze służy każdemu z uczestników. W czasie istotnego ograniczenia kontaktów, niepewności i lęku takie spotkania tym bardziej powinny się odbywać. Było dużo oznak wzajemnej przyjaźni, emocjonalnych rozmów, czułości i miłości. Najmłodsze pokolenie 4-6 latków złapało świetny kontakt z 20-latkami. Zabawom i wygłupom nie było końca, a nocne rozstanie pełne było żalu i łez u tych najmłodszych.

Spojrzenie z perspektywy czterech pokoleń

Na koniec zapytałem uczestników rodzinnego spotkania o to, jaką wartość miało dla nich spotkanie czterech pokoleń rodziny i jakie wspomnienia zachowają?


Oto co powiedzieli:
Danusia (moja mama – 89 lat)
Podoba mi się, że dzięki tym spotkaniom nasze wnuki i prawnuki poznają się, bawią się razem i przyjaźnią. Dla mnie ważne jest, że mogłam się spotkać i porozmawiać z wszystkimi. Teraz takich spotkań nie mamy dużo. Szczególnie ten rok, w sytuacji ogłoszonej pandemii, spowodował, że przez dłuższy czas nie kontaktowaliśmy się i nie spotykaliśmy.

Gienia (siostra mojego taty – 84 lata)
Te spotkania są bardzo ważne, gdyż nawzajem lepiej się poznajemy. Dzięki nim się znamy i gdy spotykamy się przy jakiejś okazji, np. na weselu, nie musimy pytać: „Kto ty jesteś?”, tylko dobrze się razem czujemy. Jestem bardzo dumna z tych, którzy zajmują się organizacją zjazdu, bo ja, ze względu na wiek, już nie mogę.
Nasze spotkania odbywają się od lat. Kiedyś każda z nas (pokolenie nestorek) bez potrzeby uzgadniania przygotowała coś i coś przywoziła, teraz zastąpiło nas pokolenie naszych dzieci.

Dziękuję organizatorom za piękne spotkanie w pięknej atmosferze i okolicy. Szczęśliwie, przy pięknej pogodzie, spędziliśmy tu całą dobę. Dziękujemy i szczęść Boże wszystkim.


Danusia i Gienia oglądają drzewo genealogiczne rodziny.

Ania (pokolenie wnuków – 51 lat)

Tym razem na naszym zjeździe bardzo podobało mi się, że było tyle dzieci i bawiły się razem – te większe i te mniejsze. Do późna szalały i tak im się podobało, że przy rozstaniu pojawiły się łzy. Zawsze bardzo mnie wzrusza, jak młodsi członkowie rodziny wspominają różne chwile z dzieciństwa, kiedy my, starsi, zajmowaliśmy się nimi. Chociaż niektóre sytuacje miały miejsce blisko 30 lat temu, to słychać jakie to było dla nich ważne i jak bardzo to pamiętają. Moja rodzina nie utrzymywała takich kontaktów, dlatego to jest dla mnie piękny widok, jak dzieci mogą się spotkać i się sobą zająć.

Każdy nasz zjazd jest inny, za każdym razem jest inaczej i to jest fajne. Zmienia się nasza struktura pokoleniowa, niektóre osoby pojawiają się częściej, niektóre rzadziej. Razem z mężem rozmawialiśmy o tym, że mamy mnóstwo spraw i problemów, a szczególnie dużo w tym roku. Zastanawialiśmy się czy zjazd się odbędzie i co możemy zrobić, żeby jednak był – tym bardziej, że nasze dzieci co chwilę pytały się o to. Kiedyś, gdy kilka lat mieszkaliśmy w Danii, przyjeżdżaliśmy do Polski głównie na zjazd. Planowanie wakacji i terminu przyjazdu zaczynało się od terminu zjazdu. Nasze dzieci uczestniczyły właściwie we wszystkich spotkaniach od początku.

Doceniam tych, którzy zdecydowali się przyjechać, bo na pewno też mieli jakieś wątpliwości i obawy. Cieszę się też, że przyjechały nasze nestorki, bo to też nie było łatwe.

Duże znaczenie dla mnie miało też to, aby się z wszystkimi spotkać i zobaczyć jak sobie w tym czasie radzicie. Cieszę się, gdy widzę, że funkcjonujecie dobrze, spokojnie, nie jesteście spanikowani. Ja, słysząc opinie innych osób, zastanawiam się czasem, czy się nie mylę w swojej ocenie sytuacji. Rodzice wychowali mnie i siostrę na tak zwane „grzeczne dziewczynki”. Gdy myślę coś innego niż moje otoczenie, gdy się sprzeciwiam narzuconym opiniom czy standardom, to mnie to dużo kosztuje. W sytuacji, którą mamy teraz, nie zgadzam się z wieloma sprawami, np. z tym, że zabraniając naszym dzieciom kontaktów ze starszymi , kierując się ochroną starszych, robimy krzywdę dzieciom. Myślę, że wielu starszych, tak jak znam je z osobistych kontaktów, potrafi powiedzieć „ja już żyłam tyle lat, dużo doświadczyłam i wiem, że w każdej chwili mogę umrzeć z różnych przyczyn i się z tym godzę”. Natomiast zabranianie odwiedzin i kontaktów naszym dzieciom robi im dużą krzywdę, bo one tego bardzo potrzebują.

Kasia (pokolenie prawnuków – 21 lat)

Bardzo mi się podobało, że mogłam spędzić czas z rodziną. Od ostatniego zjazdu minęło ponad rok. Bardzo fajnie było też spotkać się z najmłodszym pokoleniem kilkulatków. Czułam taką wymianę pokoleniową. Kiedyś to ja, pod opieką starszych, bawiłam się w piaskownicy, a teraz mogłam opiekować się młodszymi, kiedy się bawili i biegali po podwórku. To jest bardzo fajne, bo pamiętam, gdy ja byłam mała i czekałam na te zjazdy. Teraz mamy nowe pokolenie, które będzie na nie czekać i cieszyć się z tego powodu.

Bardzo cenię także to, że możemy się spotykać, poznawać się lepiej i zobaczyć co w naszym życiu się zmieniło. Przecież cały czas pojawiają się nowe osoby, rodzina się powiększa. Jest to dla mnie bardzo ważne, że mogę zobaczyć co się zmienia w życiu innych ludzi. Wtedy mam taki punkt odniesienia, co się zmienia w moim życiu – jak było rok temu, a jak jest teraz. To tym bardziej jest ważne dla mnie, że to był trudny okres. Było mi naprawdę ciężko, gdy musiałam siedzieć w domu i nie można się było z nikim spotykać. Nie mamy przecież sytuacji końca świata.

Tutaj znowu mogłam poczuć bliskość innych osób. To bardzo ważne, że są ludzie, z którymi mogę się spotkać i mogę spędzić czas. Cieszę się, że pandemia tego nie przerwała i że spotkaliśmy się razem.

Krzysiek (mój brat, najstarszy w pokoleniu wnuków, zwany „szeryfem” – 64 lata)
Uważam, że każde spotkanie rodzinne ma sens i jestem całkowicie za kontynuacją tradycji tych zjazdów. Spotykało się wiele osób, była serdeczna, ciepła i miła atmosfera, dużo ciekawych tematów i dyskusji. Wszyscy, którzy byli, zaangażowali się organizacyjnie, każdy coś przywiózł i w rezultacie smacznych, domowych potraw, ciast i słodkości nam nie brakowało.

Ze względu na sytuację wiele osób nie przyjechało. Myślę jednak, że pomimo różnych trudności trzeba dokładać starań, żeby zjazdy były kontynuowane i utrwalały rodzinne więzi.

Jadzia (pokolenie prawnuków – 16 lat)

Bardzo podobało mi się to, że mogliśmy się spotkać, bo to jedna z rzadkich okazji do tego. Jest to możliwość poznania nowych, najmłodszych członków rodziny, po to, żebyśmy potem mogli się rozpoznać na ulicy. Jak te obecnie małe dzieci już podrosną, to mam nadzieję, że będziemy utrzymywać ze sobą kontakt. Mamy w życiu dużo różnych znajomości, które przemijają, a relacje rodzinne dane nam są na zawsze.

Najbardziej z tego zjazdu zapamiętam chyba nasze zabawy z najmłodszymi dziećmi. Im się to też bardzo podobało, byli ucieszeni i zaangażowani. Myślę, że stworzyliśmy im przez to fajne wspomnienia, a nasze zjazdy będą im się kiedyś dobrze kojarzyły. Mnie też kojarzą się z dzieciństwem, zabawą w nocy, czyli w czasie, gdy normalnie musieliśmy już spać. Na zjazdach jest to czas fajnej zabawy.

Chciałaby, aby w kolejnym roku można się było spotkać jeszcze w szerszym gronie. Po uzupełnionym drzewie genealogicznym widzę, że nasz gatunek nie wymiera, nasza rodzina rozwija się, a nasze drzewo genealogiczne się rozrasta. Dziękuje i mam nadzieję, że za rok znowu się zobaczymy.

Sławek (pokolenie wnuków – 59 lat)
Najważniejsze, że zjazd w tych czasach się odbył. Kontekst tego jest dla mnie dużo szerszy. Mamy czasy, w których rozbijają się więzi społeczne i rodzinne, przyjaźnie i znajomości. Mieliśmy tego mocny przykład w Wielkanoc, gdy rodziny nie przebywały ze sobą, a uroczystości rodzinne były niedozwolone. My nie chcemy pozwolić na to, aby się rozbić – chcemy podtrzymywać więzi. Ważne, że mamy ludzi, którzy myślą racjonalnie i wierzą własnemu osądowi świata.

         Bardzo ważna rzecz – 17. zjazd rodziny odbył się i tradycja została podtrzymana. Kto chciał i mógł – to był, kto nie mógł i nie był – trudno.

Mieliśmy tutaj bardzo dobry czas, świetną atmosferę, dużo rozmów, często niebanalnych. Daje mi to nowe spojrzenie i świetne wspomnienia.

Najważniejsze są dla nas więzi wzmacniane przez fakt, że się spotykamy. Pamiętam, że kiedy zaczynaliśmy te zjazdy to mówiliśmy że robimy to dla naszych dzieci, które miały wtedy po kilka lat. Teraz one wchodzą w dorosłość i jest już następne po nich pokolenie dzieci. Widzieliśmy jak oni nawiązali tutaj więzi między sobą, świetnie się bawili i to było fantastyczne. Było to takie powtórzenie scenariusza naszych rodziców i nas. Teraz to my jesteśmy starsi i tak, jak kiedyś nasi rodzice, tworzymy bezpieczeństwo, a nasze dzieci i wnuki mają tu beztroski czas. To, co kiedyś robili dla nas rodzice, potem my dla dzieci, teraz zaczyna działać dla wnuków. To na pewno powinno zaprocentować w przyszłości i stworzy chęć kontynuacji tych spotkań. Będą pamiętać, że raz w roku jest takie miejsce, gdzie się spotykamy w gronie ludzi, z którymi łączy nas pokrewieństwo. Tak, jak kiedyś moje dzieci czekały na to (nieraz rok liczyliśmy od zjazdu do zjazdu), tak teraz widzę, że będą czekały wnuki.

To było kolejne spotkanie czterech pokoleń w pięknym miejscu. Jako organizatorzy i uczestnicy potrzebujemy znaleźć nowe miejsce spotkań, które będzie miało dużą wartość sentymentalną dla większości rodziny. Rodzina jest rozrzucona w różnych miejscach po świecie i takie miejsce byłoby dla nich dodatkowym magnesem. Najlepiej, gdyby te zjazdy odbywały się w rodzinnej miejscowości naszych rodziców, czyli we wsi Potok. Mam nadzieję, że to pomoże, aby w przyszłości zebrać dużo więcej osób.

Pielęgnacja drzewa i inwentaryzacja stanu obecnego

Podczas spotkania dokonaliśmy też uzupełnienia gałązek (wpisów) na rozrastającym się drzewie genealogicznym (na zdjęciu poniżej). Dokonaliśmy inwentaryzacji – uzupełnienia i podliczenia obecnego stanu drzewa.

Stan potomków dziadków Jana i Katarzyny Cieplak budzi szacunek:

  • wnuki – w liczbie 23;
  • prawnuki – w liczbie 39;
  • praprawnuki – w liczbie 18;

Łącznie ze współmałżonkami i partnerami, na drzewie znajduje się 131 osób.

Te liczby imponująco rosną. Sam pamiętam, że kiedyś przyjeżdżałem na zjazdy z żoną i trójka dzieci. Teraz każde z tych dzieci przyjeżdża ze swoją cztero- lub pięcioosobową rodziną.

Oby to drzewo dalej zdrowo rosło i cieszyło świeżymi gałązkami symbolizującymi przychodzących na świat kolejnych praprawnuków. Niech nasze spotkania będą jak soki, które docierają do wszystkich gałęzi, przynosząc im życiodajne składniki – relacje, przyjaźń miłość.


Odpoczywam leżąc pod drzewem – genealogicznym J
Co sprawia, że jesteśmy zdrowi i szczęśliwi idąc przez życie?

O tym jak bliskie relacje wpływają na nasze zdrowie i poczucie szczęścia, dobitnie mówią niezwykłe, trwające prawie 80 lat badania Harvard Study of Adult Development. Koniecznie obejrzyj na www.ted.com : „Co sprawia, że życie jest udane? Lekcje z najdłuższych badań nad szczęściem” – Robert Waldinger

.

Utrzymuj relacje – czerp z tego życiodajnego źródła energii, radości i miłości,
a przez to również źródła zdrowia.

Pozdrawiam

Andrzej Cieplak

Dobrymi intencjami wybrukowane jest piekło – czy Twoimi też?

Z życia domowego.

Zauważyłem,  że moja dorosła córka spędza długi czas przed komputerem i nie chodzi tu o pracę. Osobiście, mam silne przekonanie, że to źle wpływa na jej zdrowie i sen, a ostatnio właśnie na to narzeka. Postanawiam zwrócić jej na to uwagę (zainterweniować).


Mówię: „ czy ty nie za długo przesiadujesz przed komputerem? To źle wpływa na twoje zdrowie.”
W odpowiedzi otrzymałem: „Czy ty tato musisz ciągle mówić mi, co ja mam robić?! Jestem dorosła i będę robiła to, co zechcę!”
Oh! Tu moje zdziwienie i rozczarowanie! Przecież ja to zrobiłem z troski!, Tymczasem dostałem reprymendę, że się wtrącam no i denerwuję. Jak można to zrobić, żeby uniknąć takiej frustrującej sytuacji?

Rozmowa z Johnem Heronem – John proszę pomóż!

Ja: Drogi Johnie, na wstępie, pozwól, że cię przedstawię.  John Heron – brytyjski  autorytet w dziedzinie nauk społecznych, psychologii, edukacji, rozwoju potencjału osobistego i zawodowego. Badacz, autor, trener. 

Ja: John powiedz proszę, to, co ja źle zrobiłem? I jak to powinienem zrobić lepiej?

John: Andrzeju, powiedz mi, jaka była Twoje intencja? Co chciałeś przez swoją wypowiedź uzyskać?
Ja: Chciałem przekazać pewne, ważne fakty oraz zwrócić uwagę mojej córce, że to co robi psuje jej zdrowie. Chciałem też skłonić ją do przyjrzenia się temu zachowaniu i zachęcić do zmiany. Poza tym chciałem powiedzieć, że zauważam, że wieczorem jak jest zmęczona i potrzebny jest jej relaks.

Jak sam nie wiesz, o co Ci chodzi, to skąd będą wiedzieć inni?

John:  sam widzisz Andrzeju, że zmieszałeś tutaj kilka różnych intencji. W takiej sytuacji, twoja córka, skoncentruje się na tym, co wychwyci najbardziej. W zależności od nastroju, sytuacji i poziomu zmęczenia może wyłapać np. to, co ją ostatnio złości albo irytuje. Może np. coś w twoich zachowaniach,  może twój ton, a może coś innego z jakiegoś jeszcze innego powodu.


Ja:  to jak to zrobić lepiej? Przecież zależy mi na relacjach z córką i na tym żebyśmy się wzajemnie wspierali. Jak widzę, że ważna dla mnie osoba, może nawet nieświadomie,  robi coś co jej potencjalnie szkodzi, to staram się pomóc jej to dostrzec i zmienić. Ja osobiście bardzo cenie taką informację kierowana do mnie, która pomaga mi robić coś lepiej.

John: pomocne w tym będzie, jeśli zanim coś powiesz, to zastanowisz się, jaka jest twoja intencja. Jak już wiesz, jaką intencję chcesz wyrazić to zastanów się nad sposobem,  jak to właściwie wyrazić. Dopiero potem powiedz to. To pomoże drugiej stronie zrozumieć, o co ci naprawdę chodzi.  Na przykład, że to jest chęć pomocy, a nie jest wtrącania się i narzucania.

Ja: słusznie zauważyłeś. Widzę, że czasem, jak coś mówię, to nie do końca uświadamiam sobie, co w moim przekazie jest najważniejsze i mieszam różne watki.

Nie mieszaj, bo wybuchnie

John: no właśnie. Dlatego ja zrobiłem klasyfikację tego, co ludzie najczęściej chcą wyrazić.

Po wielu badaniach, doszedłem do wniosku, że ludzie, w tego typu rozmowach mają sześć podstawowych intencji:

  1. przekazanie informacji
  2. wydanie polecenia
  3. konfrontacja
  4. zachęta do rozwoju
  5. udzielenie wsparcia
  6. pomoc w rozładowaniu emocji

Ja:  fajnie to wygląda i przemawia do mnie. Moje myślenie jest analityczne i takie przejrzyste struktury pomagają mi. Myślę tylko, że to łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić. No i jeszcze taka wstydliwa myśl „jak to, tyle lat spędzonych ze sobą  i nie potrafimy wyrażać swoich intencji? !”

John: nie przejmuj się. Tak ma większość ludzi. Ważne, że masz ochotę się poprawić, a ja jestem przekonany, że mój model ci w tym pomoże.

Popatrz jak to działa

John:  dla przykładu sformułuję jak można lepiej wyrazić kolejne intencje.

Przekazanie informacji:
Droga córko. Zobacz tu w gazecie jest ciekawy artykuł na temat wpływu długiego przesiadywania przed telewizorem na schorzenia kręgosłupa i oczu
Wydanie polecenia:
Wyłączymy teraz telewizor i chodź pójdziemy na spacer.
Konfrontacja
Mówisz, że słabo sypiasz i chcesz coś to zrobić. Popatrz, tu jest artykuł, który mówi o negatywnym wpływie oglądania telewizji na głębokość snu. Co o tym sądzisz.
Zachęta do rozwoju

zastanów się, jak tak długie oglądanie telewizji wieczorem wpływa potem na twój sen.
Udzielenie wsparcia
Miałaś faktycznie trudny dzień. Świetnie się spisałaś i zasługujesz na odpoczynek.
Pomoc w rozładowaniu emocji

Widzę, że jesteś zmęczona. Masz do tego pełne prawo. Rozluźnij się i odpocznij?

Ja: dziękuje Ci John. Faktycznie, tak sformułowane zdania, pozwalają drugiej stronie łatwo zrozumieć, o co mi chodzi. Dzięki temu możemy uniknąć nieporozumień.

Matematyka intencji

Nazwałem tą klasyfikację różnych intencji „matematyką intencji”.

Podoba mi się taka przejrzysta klasyfikacja i uproszczenie. Pomaga samemu sobie doprecyzować, swoje myśli i zamiary.  Jeżeli tego nie zrobimy i sami nie jesteśmy świadomi, jakie intencje wyrażamy jednocześnie, to jak ma to zrozumieć nasz rozmówca?

Co ty na to drogi czytelniku?

Jak matematyka intencji Johna Herona, może Ci pomóc w jasnym wyrażaniu swoich intencji i unikaniu niepotrzebnych nieporozumień i rozczarowań?

Będzie mi milo, jak wyrazisz swoje intencje w komentarzu do tego artykułu.

Moja intencje do tego tekstu to:

  1. przekazanie informacji
  2. konfrontacja z opisanym tu modelem
  3. zachęta do rozwoju w skuteczności komunikacji

Jeżeli doczytałeś do końca, to moje duże uznanie za Twoja ciekawość, chęć poznania czegoś nowego i chęć do rozwoju (to było z intencją „udzielenia wsparcia”).

Powodzenia w zamianie refleksji na Twoje korzyści 🙂

Andrzej Cieplak

Mentor, trener, manager MBA

Coach Certyfikowany ACC w ICF

Znowu cios w twarz! Dlaczego?

Na trwałość czy na zmianę?

Na trwałość czy na zmianę?

Czas koronawirusa jest wielkim testem naszego życiowego nastawienia. Czy masz nastawienie na trwałość czy na zmianę?

Jeżeli myślisz, że to minie i świat wróci do dotychczasowej normalności, to jest to nastawienie na trwałość.

W rzeczywistości świat jest procesem ciągłych zmian, a pandemia jest tylko silniejszą turbulencją w tym procesie. To, co było już się nie powtórzy! Nie jest to nowa teoria – już Heraklit ok. 2500 lat temu powiedział: „Wszystko płynie i nic nie pozostaje takie samo” (Panta rhei).
Świat w naszym życiu, na ogół zmieniał się powoli i łatwiej było jego zmiany akceptować. Teraz rzeczywistość zmieniła się gwałtownie, jednak nadal, jest to tylko element ciągłego procesu zmiany.

A jak poznać nastawienie na rozwój?  
Rozejrzyj się i zapytaj – czego Cię ta sytuacja uczy? Jakie nowe okoliczności, wyzwania i możliwości pojawiają się właśnie dookoła –  w świecie, w którym nastąpiła właśnie skokowa zmiana?

Życiowy przypadek walki z technologią

Pamiętam, dzień jak co dzień. Mam zaplanowane spotkanie online (zoom). Jest 15 minut do spotkania, a mój laptop odmawia współpracy. Najpierw nie podoba mu się zbyt wolny Internet, a potem się zawiesza (powiem nawet w desperacji, że SIĘ WIESZA!). Coraz bardziej nerwowo spoglądam na zegarek i próbuję coś zaradzić. Czuję złość – przecież nie tak miało być, to jest bardzo ważne spotkanie. Wtedy pojawia się druga myśl – a może, ta sytuacja uczy mnie czegoś? Jak mógłbym ją wykorzystać i czego się nauczyć?
W efekcie, już trochę uspokojony, uruchamiam spotkanie online z telefonu, a po pewnym czasie, gdy komputerowi powraca chęć do współpracy, powracam na laptop. Faktycznie, dało się wykorzystać tę sytuację, aby czegoś się nauczyć – coś odkryć.
Kilka dni później, gdy tuż przed innym spotkaniem, problem się powtarza, ja potrafię już poradzić sobie bez nerwów i paniki. Fuck Up zmienił się w pożyteczną lekcję.
 

Gdy rzeczywistość nie odpowiada Twoim oczekiwaniom

Co robisz w momencie, gdy zaplanowała(e)ś sobie coś, a okoliczności burzą Twoje plany?
Jakie są pierwsze myśli?
 
A: Cholera! Co jest grane? Dlaczego to nie działa? Szlag by to! Dlaczego teraz? Dlaczego mnie to spotyka? Mogłem się przygotować inaczej – co znowu ze mną jest nie tak?
 
To zestaw myśli z nastawieniem na walkę z rzeczywistością. Przecież ona POWINNA być taka, jak ja zaplanowała(e)m. Efekt- poczucie zawodu, rozczarowania, niemocy – że sytuacja NIE DOSTOSOWAŁA się do moich oczekiwań.
 
B: Coś tu się dzieje inaczej. Moje plany lub działania, okazały się być nierealne w tej chwili. Czego mnie to uczy? Co mogę teraz zrobić, aby osiągnąć zaplanowany efekt, a może bardzo zbliżony? Jak  powinnam/powinienem zmienić swoje oczekiwania i strategię działania? Co zmienić w moim myśleniu, aby było adekwatne do realiów i żebym ja nie pogrążał(a) się w kolejnym rozczarowaniu?
 

Prosty od Mika Tysona (cytat)

Wybitny strateg wojenny Helmuth von Moltke, mawiał: „Żaden plan bitwy nie przetrwa pierwszego kontaktu z przeciwnikiem.”
A jeszcze bardziej lapidarnie ujął to mistrz Mike Tyson (chyba rzadko kojarzony ze złotymi myślami):
„Przed walką każdy ma swój plan… dopóki nie dostanie w twarz.”

Moja rada: dopasuj oczekiwania do rzeczywistości, bo inaczej możesz boleśnie oberwać od niej w nos! Nie chcesz trwać w rozczarowaniu rzeczywistością, sobą, swoim życiem? Zmień oczekiwania! Rzeczywistości jest obojętne, co Ty sobie wyobrażasz!

Panta rhei – „Wszystko płynie i nic nie pozostaje takie samo”. Zauważył to ktoś, jeszcze w czasach, gdy wszystko zmieniało się dużo wolniej. Już w tefy było to odkrywcze, a TERAZ?!

Pozdrawiam Cię ciepło – właśnie dzisiaj 🙂
Jutro będziemy już inni.
Andrzej Cieplak
PS

W kontekście inspiracji do zmiany swojego nastawienia na rozwój, szczerze polecam książkę: https://www.taniaksiazka.pl/nowa-psychologia-sukcesu-carol-s-dweck-p-852163.html

Jak zwiększyć „pewność siebie” i poczucie „własnej wartości” ?

W obawie przed lękiem szukamy autorytetów

Lęk uderza tam, gdzie wyczuwa słabość, a unika autorytetów. W czasach kryzysu, odruchowo szukamy wsparcia u osób, które prezentują opanowanie, profesjonalizm i wewnętrzną siłę. Traktujemy je, jako autorytety – budzą nasze zaufanie.
A jak z Twoim autorytetem? Czy ważna jest dla Ciebie Twoja reputacja? Czy ważne jest, jak Cię odbierają ludzie w otoczeniu oraz czy darzą Cię autorytetem i szacunkiem? Czy czują, że możesz dawać im wsparcie?
Oczywiście, nie mam tu na myśli wszystkich ludzi, z którymi się kontaktujesz. Co więcej, jestem daleki od skrajności, a nawet przekonuje mnie że:

„jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził”

„o Twojej wartości świadczy nie tylko to, jakich masz przyjaciół, ale również to, kto jest Twoim wrogiem”.

Uważam, że dla większości z nas, bardzo istotne jest posiadanie autorytetu.  Dlatego też, warto sprawdzić, czy nie podważasz regularnie swojego autorytetu u najważniejszej dla Ciebie osoby?

Krótki test z budowania swojego autorytetu

Wyobraź sobie (nie musi to być prawda), że masz problem z niezbyt zdrowym odżywianiem. Jesz niezdrowo, nieregularnie, w pośpiechu i często byle co.
Które z poniższych zdań mówisz sam(a) do siebie? Jakich argumentów używasz w myślach?:

A. Po co Ci jeszcze to? Nie myśl, nie rozmawiaj, unikaj tego tematu – masz tyle innych spraw.

B. Pewnie tak jest, ale ja już tak mam. Nie miała(e)m wpływu na to jaka(i) się urodziła(e)m. Inni mają po prostu lepiej, ja nic z tym nie mogę zrobić.

C. Wiem o tym, ale mam teraz na głowie pilniejsze tematy, a to może jeszcze poczekać.  Kiedyś, jak znajdę czas, to się tym może zajmę.

D. No i tak jest ten świat poukładany, niektórzy ludzie mogą sobie pozwolić na takie luksusy, ale większość (tak jak ja) nie ma wyboru.

E. Mam tyle różnych, ważnych spraw, a ze zdrowiem jakoś daję radę. Jak sobie poukładam inne, to pomyślę i o tym.

F. Zgoda – mówi się, że zdrowie jest najważniejsze, ale wszystkiego na raz nie da się zrobić!
Odpowiedz teraz, które z tych myśli pasują do Ciebie w tej sytuacji?
Zaznacz poniżej „T”, jeśli myślisz podobnie (nawet czasem), lub „N” – jeśli taka myśl jest ci obca. Jeżeli wahasz się pomiędzy TAK i NIE, zaznacz „T/N”.
A ………… B ………… C ………… D ………… E ………… F …………    

6 filtrów Twojej SAMOOCENY

Wpisz swoje „T” i „N” , „T/N” poniżej i popatrz, który z 6 filarów, utrzymujących Twoje POCZUCIE WARTOŚCI systematycznie osłabiasz, takimi „wymówkami”:
A – ………… czyli moje Świadome życie
B – ………… czyli moja Samoakceptacja
C – ………… czyli moja Odpowiedzialność za siebie
D – ………… czyli moja Asertywność
E – ………… czyli moje Życie celowe
F – ………… czyli moja Prawość

Prowizorka – czyli budowla grożąca zawaleniem

Prawdopodobnie domyślasz się, kim jest ta ważna osoba, u której systematycznie podważasz swój autorytet?
TAK – to jesteś właśnie TY! Najważniejsza osoba! Osoba, której zdanie decyduje o Twojej SAMOOCENIE – o poczuciu WŁASNEJ WARTOŚCI. Osoba, która zawsze jest przy Tobie, również W CZASACH NAJWIĘKSZYCH KRYZYSÓW!
Dbając o wzmacnianie swojej  wysokiej samooceny, powinnaś/powinieneś w powyższym teście uzyskać sześć „N”.  Twoja odpowiedź w opisanej sytuacji powinna brzmieć np. : „Nieprawda – jestem świadoma(y), jakie to dla mnie ważne. Jest to jeden z moich priorytetów. Dlatego też, znam zasady i na ile mogę, konsekwentnie dbam o to, aby odżywiać się zdrowo.”
Każde TAK oznacza, że jeden z filarów poczucia własnej wartości jest stale osłabiany – kruchy, niepewny, za mały, albo może już w ogóle go nie ma.

Zdjęcie 1

Jak siebie budować, a następnie budować innych?

Kiedy niedawno napisałem tekst o znaczeniu samooceny (Jak funkcjonuje układ odpornościowy Twojego umysłu?), jeden ze znajomych przysłał komentarz i pytanie: „jak siebie budować, a następnie jak dawać innym swoją wiedzę, doświadczenie i postawę, czyli jak budować innych ? … to jest wyzwanie.”
Dla mnie kluczem w tym pytaniu  jest „jak siebie budować?”, bo bez tego ani rusz. Natomiast, kiedy potrafimy konsekwentnie budować poczucie własnej wartości i o nie dbać, to dalsza część wydaje się dosyć prosta. W pełni zgadzam się z tezą, że najważniejszym czynnikiem naszego wpływu na innych jest nasze postępowanie. Najmocniej uczysz tego, co sam robisz. Tego, czego sama/sam jesteś wzorem.
Dlatego też (tak jak obiecałem), wracam do „6 filarów poczucia własnej wartości”. Zilustrowanej powyżej budowli z sześcioma filarami, opisanymi przez Nathaniela Brandena, w jego inspirującej książce.* 

Jak mocny jest Twój filar świadomości?

Kluczowym filarem budowania i utrzymywania poczucia własnej wartości jest praktyka świadomego życia. Przez tę praktykę rozumie się stałe dążenie do uświadamiania sobie aspektów naszej rzeczywistości, ich wpływu na nas. Ponadto, systematyczne podejmowanie działań, aby wzmacniać to, co wpływa na nas pozytywnie i likwidować lub zmniejszać to, co wpływa negatywnie.
Te warunki realizuje postawa, w której z zaciekawieniem obserwujemy naszą rzeczywistość. Nie chodzi tylko o „otaczającą rzeczywistość”- nie tylko to, co na zewnątrz nas. Bardzo istotne jest również to, co wewnątrz (emocje, myśli, przekonania, wartości, wiara). Mając taką postawę, obserwujemy świat i siebie, jesteśmy otwarci na fakty (te przyjemne i te nie), odnosimy to do naszych potrzeb i celów. Ponadto, wyciągamy wnioski i podejmujemy właściwe działania, służące naszym celom, priorytetom, dążeniom i wartościom.

Co to znaczy żyć świadomie?

Jak ujmuje to Nathaniel Branden *, praktyka świadomego życia to:

  • aktywność umysłu – dążenie do zrozumienia wydarzeń, podejmowanie własnych, świadomych decyzji i odpowiedzialność za nie 
  • uważność – bycie obecnym w tym, co się robi ze świadomością szerszego kontekstu
  • koncentracja na faktach i odróżnianie ich od interpretacji i emocji – poszukiwanie i rozumienie faktów, bez kierowania się interpretacjami czy opiniami. Zasada „Fakty to twoi przyjaciele” („facts are your friends” – Bill Hybles).
  • rozumienie własnych emocji i ich wpływu na nasze działania – traktowanie emocji, jako ważnego sygnału, nie unikanie ich (głównie tych nieprzyjemnych jak lęk, frustracja), tylko świadome radzenie sobie z nimi
  • świadomość własnych celów i swojego miejsca na drodze do ich realizacji
  • dbanie o spójność tego, co robimy z tym, do czego dążymy (naszymi celami) – zasada „walk the talk”
  • nastawienie na modyfikację swoich działań i poglądów oraz poszukiwanie informacji zwrotnych z otoczenia, informujących o słuszności naszych działań
  • dążenie do poznawania swojego wnętrza – emocji, uczuć, pragnień, potrzeb, motywacji – aby lepiej zrozumieć to, co kieruje mną od wewnątrz 
  • otwartość na dostrzeganie i naprawianie swoich błędów nastawienie na stały rozwój i zmianę zamiast obronę swoich pozycji

Filar filarów – filar wzorzec

Świadomość, to pojmowanie procesu życia, w jakim się znajdujemy. Orientacja dokąd zmierzamy i znajomość czynników, które tym procesem kierują. Poznanie zakresu naszego wpływu na ten proces.
Bez tego filara nie będziemy umieli budować i umacniać następnych filarów. Nie będziemy w stanie ocenić ich bieżącej kondycji, ani tego, co je wzmacnia, a co rujnuje. To filar, który jest podstawą i wzorcem pozostałych filarów. To jak forma do odlewów gipsowych:

10 aspektów praktykowania świadomego życia:

Jak zatem wygląda twój filar, wzorzec – twoja forma do budowania kolejnych filarów? Może warto  sprawdzić jego kształt i stan? Jeżeli tak, to zapraszam do odpowiedzenia na poniższe pytania. Określ, jak oceniasz swój poziom realizacji w poniższych 10 aspektach budowania świadomości. Zrób to w skali od 1 do 10, gdzie 1 oznacza – „zupełnie tego nie robię”, a 10 oznacza – „robię to w pełni”.  Wpisz, poniżej ile punktów, przyznajesz sobie, w odpowiedzi na poniższe pytania.

=> A. aktywność umysłu – pkt. ……..

“Zawsze staram się zrozumieć to co się wydarzyło i podjąć świadomie swoją decyzję. Wiem, że to ja odpowiadam za skutki tych decyzji.”
  => B. uważność – pkt. …….. „
Będąc w danej chwili, w danym miejscu, koncentruję się w pełni na tym co mnie otacza, na swoich emocjach i na znaczeniu tego co właśnie robię. Nie jestem w przeszłości ani w przyszłości, tylko tu i teraz.”

=> C. koncentracja na faktach i odróżnianie ich od interpretacji i emocji –
pkt. ……..
„Rozważając jakąś sytuację, zaczynam od zebrania faktów. Odróżniam fakty od interpretacji, opinii, ocen oraz pilnuję, żeby ich nie mieszać.”

=> D. rozumienie własnych emocji i ich wpływu na nasze działania – pkt. ……..
„Zdaję sobie sprawę, że emocje mają olbrzymi wpływ na moje zachowanie i pracuję nad tym, aby je rejestrować, rozumieć informację jaką niosą i uczę się umiejętnie nimi kierować.

=> E. świadomość własnych celów i swojego miejsca na drodze do ich realizacji –
pkt. ……..
„Mam świadomość tego, jakie cele chcę osiągnąć, zarówno w perspektywie wielu lat, jak i w krótszym terminie, np. jednego roku.”

=> F. dbanie o spójność tego, co robimy z naszymi celami – pkt. ……..
„Stale dbam o to, aby to, co robię na co dzień, było zgodne z moimi wartościami, zasadami i służyło realizacji moich celów.”

=> G. nastawienie na modyfikację swoich działań i poglądów – pkt. ……..
„Zdaję sobie sprawę, że ciągle się zmieniam i zmienia się otoczenie, dlatego ciągle poszukuję informacji zwrotnych z otoczenia. Mówią mi one, czy idę we właściwym kierunku i kiedy należy skorygować swoje działania.”

=> H. dążenie do poznawania swojego wnętrza – pkt. ……..
„Doceniam, jak ważne w moim postępowaniu są moje potrzeby wewnętrzne – emocje, uczucia, pragnienia, dążenia. Dlatego staram się, aby je jak najlepiej zrozumieć oraz znać ich wpływ na to co robię.”   

=> I. otwartość na dostrzeganie i naprawianie swoich błędów – pkt. ……..
„Wiem, że nigdy nie będę działać idealnie, dlatego stale przyglądam się efektom moich działań. Gdy zauważam swoje błędy i to, że mogę coś robić lepiej, to staram się naprawiać swoje działanie”.

=> J. nastawienie na stały rozwój i zmianę zamiast obronę swoich pozycji –
pkt. ……..
„Rozumiem, że nic nie jest niezmienne – żadna chwila, ani sytuacja nie trwa wiecznie, nawet, gdy tego chcę.Akceptuję, że ja, moje potrzeby i działania to ciągły proces. Nastawiam sią na swój ciągły rozwój oraz uświadamianie sobie, gdzie jestem i dokąd zmierzam.”

Podlicz punkty i sprawdź, na ile dobrze praktykujesz budowanie świadomego życia?
Jeżeli masz: od 0-do 50 pkt.  =>  słabo, tak nie zbudujesz wysokiej samooceny
51-67 => średnio, potrzebujesz wzmocnić budowanie samoświadomości
68-80 => jest dobrze, nie odpuszczaj
81 – 100 => świetnie – masz wysoką świadomość i stale ją wzmacniasz

Budując siebie, będziesz budować innych

Bez względu na wynik tego testu (swojego zdjęcia na dzisiaj), pamiętaj, że jesteś niezwykła(y) i niepowtarzalna(y). Praca nad zwiększeniem swojej świadomości pozwoli Ci to odkrywać, podniesie Twoją samoocenę i poczucie wartości.
Buduj siebie i umacniaj się, na co dzień, a dzięki temu będziesz też mogła/mógł budować i umacniać innych.

Trudne czasy KRYZYSY (stan wojenny, zmiana ustroju, 9/2011 Nowy York), PANDEMIE (HIV, ptasia grypa, świńska grypa), KRACHY (giełdy: 1994, 1998, 2008 r.) pojawią się w naszym życiu, zapewne  jeszcze nie jeden raz. Warto mieć mocne wsparcie od osoby, która zawsze jest z Tobą. Osoby, która jest autorytetem –  ZACHOWUJE SPOKÓJ, EMANUJE SIŁĄ i POCZUCIEM WŁASNEJ WARTOŚCI. 

Tą osobą, potrzebujesz być TY.

Trzymam kciuki!

Andrzej Cieplak

mentor, trener,  coach ACC ICF,

Nathaniel Branden, „6 filarów poczucia własnej wartości”, Wydawnictwo JK, Łódź 2019

Jakim projektem jesteś TY ?

Liderzy nie „naprawią” niczego,
bez gotowości, zdecydowania, umiejętności
i rezultatów w „naprawianiu” samych siebie.

 

Znaczący punkt w projekcie.

Jaki sens mają dla Ciebie postanowienia noworoczne?  Czy w ogóle maja?

Dla mnie podobnie jak inne postanowienia. Można by je rozpoczynać z każdą inna datą, jednak ta, z wielu względów jest wygodna. W większości też, dopasowana do zdarzeń i rytmu naszego życia.

 

TY, jako unikatowy projekt.

 Pomyśl o sobie, że TY też jesteś projektem.  Cykl życia twojego projektu to cykl twojego życia. Datę rozpoczęcia znasz. Gorzej z datą zakończenia, ale może wcale nie chciałabyś/chciałbyś jej znać.

Teoria mówi: „każdy projekt jest zorientowany na stworzenie unikatowego produktu, usługi bądź innego konkretnego rezultatu”.

Zatem, jaki unikatowy produkt TY tworzysz? Jak zarządzasz swoim projektem „w celu osiągnięcia wyznaczonych celów głównych i pośrednich w skończonym czasie”?  Jaki wkład w TWÓJ projekt, będzie miał właśnie rozpoczynający się rok i jakie rezultaty chciałabyś/chciałbyś na tym etapie uzyskać?

 

Główne narzędzie lidera.

Każdy z nas jest liderem i przywódcą. Każdy kieruje swoim życiem, wielu kieruje rodziną, a niektórzy kierują firmą, czy organizacją. Nawiązuje do tego ciekawe refleksje, które znalazłem inspirującej książce „EVERGREEN” (polecam): „Kluczem w przywództwie nie jest to, jak liderzy radzą sobie z ludźmi, tylko jak radzą sobie ze sobą!. Oznacza to, że największy wpływ na innych (firmę, organizację, rodzinę), mamy nie przez znajomość i wykorzystanie technik wpływu i zarządzania, ale przez własną postawę. Przez to, jak sami rozwijamy się, zmieniamy, wzrastamy.

 

Jeżeli chcesz coś skutecznie naprawić – to najpierw napraw Siebie.

Dalej czytamy: „Zmiana w organizacji oczywiście wymaga liderów, którzy działają jak „enzymy” (zmieniające się wraz z tym, co zmieniają), a nie „katalizatory” (zmieniające innych, a nie siebie). Liderzy nie „naprawią” niczego, bez gotowości, zdecydowania, umiejętności i rezultatów w „naprawianiu” samych siebie.”

Jakie pytania warto zadać sobie samemu w związku z projektem JA, w kolejnym roku realizacji?

  • Co chcę osiągnąć w tym roku?
  • Do czego chcę się zobowiązać (przed sobą i przed innymi)?
  • Co chcę zmienić w sobie i w swoim działaniu i jaki to będzie miało wpływ na innych?
  • Jak zmierzyć dokonaną zmianę – po czym rozpoznam rezultat?
  • Jakie nowe działania, podejmę?
  • Jaki to jest krok na mojej drodze?

 

Być połączonym i nie być wchłoniętym.

Odpowiedzi na takie pytania, podnoszą świadomość tego, na jakim etapie jest projekt naszego życia? Do czego zmierzamy, jaki jest dystans do naszego celu, co najbardziej potrzebujemy zmienić i na jaką zmianę jesteśmy gotowi. Dzięki temu wzrasta nasza „jasność umysłu”, wewnętrzny spokój i zaufanie do siebie. Mamy świadomość naszego wyróżniania się (unikalności naszego projektu), przez co rośnie nasza zdolność  do „bycia połączonymi i nie bycia wchłoniętymi”.

 

Jeżeli zechcesz zadać sobie tego typu pytania oraz spojrzeć z jeszcze innej perspektywy, to przejrzyj zestaw pytań na Nowy Rok. To dobre pytania !  – na bazie publikacji  Davida Allena (tego od Gtting Things Done).

Znajdziesz je tutaj.

 

            Życzę dużo radości, pasji i satysfakcji z realizacji swojego projektu „JA” w Nowym Roku.

 

Andrzej Cieplak
coach ACC, trener, menadżer

Czy wspinanie się po drabinie, jest lepsze niż po drzewie?

Zaplanować dziecku szczęśliwe życie.

Postawa taty z tytułowego humoru to postawa typowa dla większości ludzi z moich młodych lat. Uczono nas, że życie to liniowa struktura. Szkoła podstawowa, potem średnia i studia w wybranym kierunku (często wybranym przez rodziców), a potem praca w wyuczonym fachu. Studia miały renomę – bo to przecież kilka lat zdobywania kompetencji w wykonywanym fachu coś znaczy. Kilkadziesiąt lat temu, znajdowało to potwierdzenie w losach zawodowych Polaków. Wielu z nich, całe swoje życie zawodowe spędzało w jednym miejscu pracy, do którego trafiali po okresie nauki. Było to związane z ograniczonym wyborem, ale też zasadami obowiązującymi w całym systemie pracy.

 

Życie jest organiczne, zmienne i nieprzewidywalne

Dzisiejszy świat, wypełniony mnóstwem możliwości, eksponuje coś innego.  Pokazuje, że życie nie jest matematyczna, uporządkowaną strukturą. Jest organiczne, zmienne, zaskakujące i nieprzewidywalne. Założenie, że życie jest linearne nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Co więcej hamuje kreatywność i możliwość odkrywania swoich szans i swojej wyjątkowości? Do odkrywania żywiołu osobistych losów, potrzebne jest bycie otwartym na nowe doświadczenie. Potrzebna jest odwaga i przekonanie o wartości eksplorowania nowych ścieżek. Potrzebne jest poznawanie, odkrywanie i weryfikowanie możliwości oraz barier w świecie dookoła. Jeszcze bardziej potrzebne jest odkrywanie i weryfikowanie możliwości i barier w sobie samym.

Większość osób osiągających wybitne rezultaty, nie studiowała w swojej dziedzinie 

Profesor Vivek Wadhwa – wykładowca na wydziale inżynierii na Uniwersytecie Duke’a przeprowadził badania wśród blisko siedemset dyrektorów i szefów inżynierii produktu. Z badań tych wynikło, że tylko ok 40% z nich, miało dyplomy z kierunków, w których pracują i osiągają wybitne rezultaty. Z tych i innych badań wyciągnął wniosek, że związek pomiędzy kierunkiem studiów, a znaczącymi osiągnięciami w późniejszej pracy jest niewielki. Stwierdził, że „tym co sprawia, że ludzie odnoszą sukces, jest ich motywacja, zapał i zdolność do uczenia się na błędach oraz to, jak ciężko pracują”. (patrz: Ken Robinson, Lou Aronica „Odkryj swój żywioł”).

 

Od matematyka teoretyka do coacha i mentora

 Ja sam mocno doświadczam tej nieliniowości rozwoju zawodowego. W młodości byłem zafascynowany naukami ścisłymi – głównie matematyką. Moi rodzice odczuwali spory zawód, bo woleliby żebym został lekarzem lub … księdzem (wizja mamy).  Swoja fascynację potwierdziłem studiami uniwersyteckimi zakończonymi dyplomem matematyka teoretyka!  Rodzice jakoś to zaakceptowali, bo to jednak PRACOWNIK NAUKOWY WYŻSZEJ UCZELNI!  Życie skierowało mnie na matematyka – nauczyciela. Miałem dużą frajdą z wyjątkiem dochodów na utrzymanie rodziny z trójka dzieci. Potem był informatyk, agent ubezpieczeniowy i na ponad 20 lat biznesmen (różne firmy). Aż przyszły odkrycia ostatnich 10 lat – trener, mentor, coach. Fascynujący (dla mnie) zawód coacha, w Polsce funkcjonuje od niecałych 20 lat.  Mama nie mogła tego wymyślić dla swojego synka.

 

Jeśli masz wszystko pod kontrolą, to znaczy, że jedziesz za wolno.

 

To zdanie od jednego z najsłynniejszych kierowców wyścigowych w historii – Mario Andretti.

A ty? Planujesz i próbujesz mieć realizację planu pod pełną kontrolą?   Jeśli tak, Andertti twierdzi, że jedziesz za wolno i tracisz czas. Tracisz sekundy, minuty, godziny, lata, a może część życia.

Lepsza drabina kariery czy drzewo z wieloma odgałęzieniami, kierunkami i możliwościami, które widać dopiero, jak wejdziesz wyżej?

Warto mieć ten wybrany kierunek, plan i precyzyjna realizację? Czy lepiej jest nie planować i poddawać się pojawiającym się bieżącym wpływom i inspiracjom?

 

Ja ciągle planuję i ciągle (często z trudem) coś zmieniam.

 

A co myślą inni, którzy na nie jedno drzewo się wspięli?

 

Żaden plan bitwy nie przetrwa pierwszego kontaktu z przeciwnikiem

generał Helmuth von Moltke

 „Planowanie jest wszystkim. Plany są niczym”                                          Dwight D. Eisenhower

 

 „Przed walką każdy ma swój plan… dopóki nie dostanie w nos.„                              Mike Tyson

 

 

Życzę miłych zaskoczeń i niezapomnianych niespodzianek w realizacji twoich planów wakacyjnych J

Andrzej Cieplak

10 lat przed telewizorem w oczekiwaniu na 1000 obiadów

Co zrobisz, jak wygrasz 6 miliardów (6.000 milionów) złotych w loterii MEGA MILLIONS?

Jak to, co zrobię? Jest tyle marzeń do spełnienia, a ludzie przecież wygrywają, to i ja mogę!

Słyszymy przecież ciągle o zwycięzcach w telewizji, radiu, internecie. Widzimy rozreklamowane miejsce gdzie to nastąpiło i wywiady ze sprzedawcami, którzy podali im ten SZCZĘŚLIWY los (zwycięscy wolą być anonimowi).

 

We wtorek 23 października, w loterii MEGA MILLIONS w USA padła taka właśnie wygrana! Kupon został sprzedany w sklepie w Karolinie Południowej. Zanim to nastąpiło, miliony amerykanów ruszyło do punktów loterii, aby kupić los za 2 dolary. Los do szczęśliwego życia!

Takie wydanie 2 dolarów (przyjmijmy, że u nas było by to ok. 10 zł), jest podobne do spuszczenia banknotów w sedesie. Jest to kolejny dowód na to, że nami, ludźmi rządzą głównie emocje, a rozum idzie wtedy w odstawkę.

 

Poczekaj 10 lat przed telewizorem, aby przez kilka sekund zobaczyć twarz zwycięscy!

Popatrzmy na fakty.

Można założyć, że losy kupiło ponad 100 mln amerykanów, a faktycznie wygrała 1 osoba. Wyobraź sobie, że każdego z grających, a w tym 999.999 przegranych pokazywano by w telewizji przez 3 sek., tak żeby mógł powiedzieć „zagrałem i przegrałem”. Takie 3-sekundowe prezentacje wszystkich uczestników trwały by 10 lat! 10 lat non stop, bez przerwy na sen, jedzenie i toaletę. Prze te 10 lat na jedyne 3 sekundy, pojawiłaby się 1 uśmiechnięta twarz, z komunikatem „ZAGRAŁEM i WYGRAŁEM”. Czy gdybyś oglądał(a) tą plejadę twarzy na ekranie, to twoja skłonność do wydania 2 dolarów (czy 10 złotych) była by nadal tak samo wysoka?

Wszystko to wynika z prostej informacji, która można znaleźć bez trudu – szansa wygranej w tej loterii to 1 do 302,5 miliona. Tylko, że te liczby, trudno jest sobie wyobrazić i przez to nie wzbudzają takich emocji. Tymczasem emocje wygranej, podkręcane są przez media, gdzie króluje wizja sukcesu i sylwetka szczęśliwca – jednego na 999 999 przegranych.

 

Dlaczego podejmujemy błędne decyzje?

Pod takim tytułem można znaleźć bardzo interesujące wystąpienie Dana Gilberta na TED (Why we make bad decisions | Dan Gilbert). Uzasadnia on tam, na wielu przykładach, że jeżeli chcemy osiągnąć określonym działaniem jakiś wymierny cel, to podstawą właściwej decyzji powinny być dwa parametry:

1.     prawdopodobieństwo, z jakim nasze działanie przyniesie oczekiwany sukces

2.     wymierna wartość tego sukcesu

Mnożąc pierwsze przez drugie, uzyskujemy tzw. wartość oczekiwaną naszego działania, czyli: jaki wynik najczęściej uzyskamy w praktyce.  Jeżeli koszty naszego działania przewyższają tą oczekiwaną wartość, to działanie jest nieopłacalne.

Tymczasem, my,  w swoim życiu, najczęściej nie potrafimy, nawet w przybliżeniu ocenić ani jednego ani drugiego – ani szansy, ani wartości.

 

Jeżeli chcesz uśmiechu losu, to idąc chodnikiem, uważnie szukaj portfela pełnego pieniędzy.

W opisanej loterii, prawdopodobieństwo wygrania wynosi  0,00003%! To znaczy, że dużo częściej, zdarzy się nam znaleźć zgubiony, wypchany pieniędzmi portfel. Dlaczego jednak nie widać tłumów szukających portfeli? Powód – gdyż taka historia nie jest powszechnie promowana, a emocje nie są podkręcane przez zakłady gier losowych, telewizję, radio i inne media.

 

Czy jeżeli jesteś głodna(y), to chciałbyś dostać 1000 obiadów?

Większość z nas powie – bzdura! Po co mi 1000 obiadów. Ile ja mogę zjeść 1-2, no może też kilka do lodówki, ale pewnie i tak się zmarnują. Nie potrzebujemy więcej, niż tyle ile jesteśmy w stanie spożytkować.

Co w takim razie, ludzie chcą zrobić z kwotą 6 miliardów złotych (6.000 milionów)?

Policzmy ile kosztuje to, czego większość ludzi chce.

Przykładowo: można mieć 10 domów po milionie, 5 samochodów po 200.000 zł każdy, 25.000 zł  miesięcznie na wydatki przez następne 40 lat i przez te same 40 lat 60.000 zł  rocznie na podróże (za to można, co roku objechać świat dookoła).  Podobają ci się takie możliwości przez kolejne 40 lat?

To wszystko razem kosztowało by ok. 25 milionów.

No, więc, po co Ci 6.000 milionów?  Przecież to 240 razy więcej!  Potrzebujesz 240 obiadów jak jesteś głodna(y)?

 

Pershing, który spadnie na twój ogródek !

Wiele lat temu, w czasie zimnej wojny, media bębniły o super rakiecie amerykańskiej, o nazwie Pershing.  Dosyć popularny był wtedy humor: dwie sąsiadki w małej mieścinie, stoją przy ogrodzeniach i rozmawiają.

Sąsiadka 1: …a słyszeliście kumo, jak mówili w telewizji, że taki Pershing, to on kosztuje milion dolarów?

SĄSIADKA 2: … oj słyszałam kochana, słyszałam. Ja już od tygodnia się modlę, żeby taki jeden, na mój ogródek spadł.

 

To trochę podobnie jak z tą wygrana 6 miliardów.  Słyszała(e)m , ludzie mówią, media mówią, telewizja pokazuje, że to fajne, no to chcę mieć.

Tymczasem (bazując na kalkulacjach podanych powyżej, czy wygrana wynosi 25 milionów, czy 100 mln, czy 200 mln, czy 600 mln, to jej praktyczna, możliwa do spożytkowania wartość jest taka sama.

Dlaczego więc na hasło 6000 milionów walą nieprzebrane tłumy?

EMOCJE, EMOCJE, EMOCJE

Metafora Pershinga, pasuje tu również z innego względu. Można znaleźć setki opartych na faktach historii, o tym, jak wygrane, wielkie pieniądze zniszczyły ludziom życie. Często, zatem, bywa tak, że ta wygrana jest jak Pershing spadający do ogródka własnego życia.

 

Nie „JAK”, nie „ILE” tylko „DLACZEGO”?

Jak więc działać i podejmować rozsądne decyzje.

  1. nie daj się zmanipulować i nakręcić emocjonalnie przez otoczenie, telewizję, media
  2. oszacuj na chłodno, prawdopodobieństwo uzyskania pożądanego wyniku Twojego działania
  3. oceń realną wartość, jaką ma przynieść działanie zakończone sukcesem

W przypadku, gdy rozważamy  potrzeby finansowe, skuteczne jest zadanie sobie 4 pytań. Nie zaczynaj od „JAK”, ani „ILE”, dopóki szczegółowo, nie powiesz sobie „DLACZEGO?”

  1. ile chcę uzyskać?
  2. dlaczego tego chcę / po co mi te pieniądze? – konkretna, szczegółowa lista wraz z cenami
  3. ile zatem chcę uzyskać? – ponownie to samo pytanie, ale już z listą potrzeb
  4. jakie działania mogę podjąć?

Polecam – zrób sobie takie ćwiczenie:

  • Czy chciałabym/chciałbym takiej wygranej?
  • jeżeli odpowiedź brzmi tak to: Co zrobiłabym/zrobiłbym z wygraną 6 miliardów złotych? – odpowiedz na 4 pytania.

 

Pozdrawiam ciepło 🙂

Andrzej Cieplak

mentor, trener,  coach zespołowy,

certyfikowany coach ACC ICF,

autor książek

 

Więcej na temat tego jak emocje wypierają zdrowe myślenie i co z tym zrobić, znajdziesz w książkach :

“Droga do pewności siebie” oraz ” W drodze do szczęścia i satysfakcji – 58 wspierających myśli i przekonań.”