fbpx

Inwentaryzacja stanu rodziny – bilansujemy relacje


Jubileuszowy, 15. zjazd rodziny Cieplaków w 2018 r.

Umacnianie więzi i relacji w rodzinie, tym bardziej cenne w okresie pandemii

12 września 2020 odbył się 17. zjazd rodziny Cieplaków. Był to zjazd szczególny, bo ze względu na trwającą od wiosny pandemię koronawirusa nie wiadomo było czy zjazd w ogóle się odbędzie i kto się pojawi. Postanowiliśmy jednak, że umacnianie relacji w rodzinie jest tak ważne i na tyle nam służy, że stanowi najlepszą odpowiedź na to, co się dzieje dookoła. Utrzymywanie relacji, ofiarowanie sobie na wzajem wsparcia, wymiana informacji, poglądów i doświadczeń dobrze służy każdemu z uczestników. W czasie istotnego ograniczenia kontaktów, niepewności i lęku takie spotkania tym bardziej powinny się odbywać. Było dużo oznak wzajemnej przyjaźni, emocjonalnych rozmów, czułości i miłości. Najmłodsze pokolenie 4-6 latków złapało świetny kontakt z 20-latkami. Zabawom i wygłupom nie było końca, a nocne rozstanie pełne było żalu i łez u tych najmłodszych.

Spojrzenie z perspektywy czterech pokoleń

Na koniec zapytałem uczestników rodzinnego spotkania o to, jaką wartość miało dla nich spotkanie czterech pokoleń rodziny i jakie wspomnienia zachowają?


Oto co powiedzieli:
Danusia (moja mama – 89 lat)
Podoba mi się, że dzięki tym spotkaniom nasze wnuki i prawnuki poznają się, bawią się razem i przyjaźnią. Dla mnie ważne jest, że mogłam się spotkać i porozmawiać z wszystkimi. Teraz takich spotkań nie mamy dużo. Szczególnie ten rok, w sytuacji ogłoszonej pandemii, spowodował, że przez dłuższy czas nie kontaktowaliśmy się i nie spotykaliśmy.

Gienia (siostra mojego taty – 84 lata)
Te spotkania są bardzo ważne, gdyż nawzajem lepiej się poznajemy. Dzięki nim się znamy i gdy spotykamy się przy jakiejś okazji, np. na weselu, nie musimy pytać: „Kto ty jesteś?”, tylko dobrze się razem czujemy. Jestem bardzo dumna z tych, którzy zajmują się organizacją zjazdu, bo ja, ze względu na wiek, już nie mogę.
Nasze spotkania odbywają się od lat. Kiedyś każda z nas (pokolenie nestorek) bez potrzeby uzgadniania przygotowała coś i coś przywoziła, teraz zastąpiło nas pokolenie naszych dzieci.

Dziękuję organizatorom za piękne spotkanie w pięknej atmosferze i okolicy. Szczęśliwie, przy pięknej pogodzie, spędziliśmy tu całą dobę. Dziękujemy i szczęść Boże wszystkim.


Danusia i Gienia oglądają drzewo genealogiczne rodziny.

Ania (pokolenie wnuków – 51 lat)

Tym razem na naszym zjeździe bardzo podobało mi się, że było tyle dzieci i bawiły się razem – te większe i te mniejsze. Do późna szalały i tak im się podobało, że przy rozstaniu pojawiły się łzy. Zawsze bardzo mnie wzrusza, jak młodsi członkowie rodziny wspominają różne chwile z dzieciństwa, kiedy my, starsi, zajmowaliśmy się nimi. Chociaż niektóre sytuacje miały miejsce blisko 30 lat temu, to słychać jakie to było dla nich ważne i jak bardzo to pamiętają. Moja rodzina nie utrzymywała takich kontaktów, dlatego to jest dla mnie piękny widok, jak dzieci mogą się spotkać i się sobą zająć.

Każdy nasz zjazd jest inny, za każdym razem jest inaczej i to jest fajne. Zmienia się nasza struktura pokoleniowa, niektóre osoby pojawiają się częściej, niektóre rzadziej. Razem z mężem rozmawialiśmy o tym, że mamy mnóstwo spraw i problemów, a szczególnie dużo w tym roku. Zastanawialiśmy się czy zjazd się odbędzie i co możemy zrobić, żeby jednak był – tym bardziej, że nasze dzieci co chwilę pytały się o to. Kiedyś, gdy kilka lat mieszkaliśmy w Danii, przyjeżdżaliśmy do Polski głównie na zjazd. Planowanie wakacji i terminu przyjazdu zaczynało się od terminu zjazdu. Nasze dzieci uczestniczyły właściwie we wszystkich spotkaniach od początku.

Doceniam tych, którzy zdecydowali się przyjechać, bo na pewno też mieli jakieś wątpliwości i obawy. Cieszę się też, że przyjechały nasze nestorki, bo to też nie było łatwe.

Duże znaczenie dla mnie miało też to, aby się z wszystkimi spotkać i zobaczyć jak sobie w tym czasie radzicie. Cieszę się, gdy widzę, że funkcjonujecie dobrze, spokojnie, nie jesteście spanikowani. Ja, słysząc opinie innych osób, zastanawiam się czasem, czy się nie mylę w swojej ocenie sytuacji. Rodzice wychowali mnie i siostrę na tak zwane „grzeczne dziewczynki”. Gdy myślę coś innego niż moje otoczenie, gdy się sprzeciwiam narzuconym opiniom czy standardom, to mnie to dużo kosztuje. W sytuacji, którą mamy teraz, nie zgadzam się z wieloma sprawami, np. z tym, że zabraniając naszym dzieciom kontaktów ze starszymi , kierując się ochroną starszych, robimy krzywdę dzieciom. Myślę, że wielu starszych, tak jak znam je z osobistych kontaktów, potrafi powiedzieć „ja już żyłam tyle lat, dużo doświadczyłam i wiem, że w każdej chwili mogę umrzeć z różnych przyczyn i się z tym godzę”. Natomiast zabranianie odwiedzin i kontaktów naszym dzieciom robi im dużą krzywdę, bo one tego bardzo potrzebują.

Kasia (pokolenie prawnuków – 21 lat)

Bardzo mi się podobało, że mogłam spędzić czas z rodziną. Od ostatniego zjazdu minęło ponad rok. Bardzo fajnie było też spotkać się z najmłodszym pokoleniem kilkulatków. Czułam taką wymianę pokoleniową. Kiedyś to ja, pod opieką starszych, bawiłam się w piaskownicy, a teraz mogłam opiekować się młodszymi, kiedy się bawili i biegali po podwórku. To jest bardzo fajne, bo pamiętam, gdy ja byłam mała i czekałam na te zjazdy. Teraz mamy nowe pokolenie, które będzie na nie czekać i cieszyć się z tego powodu.

Bardzo cenię także to, że możemy się spotykać, poznawać się lepiej i zobaczyć co w naszym życiu się zmieniło. Przecież cały czas pojawiają się nowe osoby, rodzina się powiększa. Jest to dla mnie bardzo ważne, że mogę zobaczyć co się zmienia w życiu innych ludzi. Wtedy mam taki punkt odniesienia, co się zmienia w moim życiu – jak było rok temu, a jak jest teraz. To tym bardziej jest ważne dla mnie, że to był trudny okres. Było mi naprawdę ciężko, gdy musiałam siedzieć w domu i nie można się było z nikim spotykać. Nie mamy przecież sytuacji końca świata.

Tutaj znowu mogłam poczuć bliskość innych osób. To bardzo ważne, że są ludzie, z którymi mogę się spotkać i mogę spędzić czas. Cieszę się, że pandemia tego nie przerwała i że spotkaliśmy się razem.

Krzysiek (mój brat, najstarszy w pokoleniu wnuków, zwany „szeryfem” – 64 lata)
Uważam, że każde spotkanie rodzinne ma sens i jestem całkowicie za kontynuacją tradycji tych zjazdów. Spotykało się wiele osób, była serdeczna, ciepła i miła atmosfera, dużo ciekawych tematów i dyskusji. Wszyscy, którzy byli, zaangażowali się organizacyjnie, każdy coś przywiózł i w rezultacie smacznych, domowych potraw, ciast i słodkości nam nie brakowało.

Ze względu na sytuację wiele osób nie przyjechało. Myślę jednak, że pomimo różnych trudności trzeba dokładać starań, żeby zjazdy były kontynuowane i utrwalały rodzinne więzi.

Jadzia (pokolenie prawnuków – 16 lat)

Bardzo podobało mi się to, że mogliśmy się spotkać, bo to jedna z rzadkich okazji do tego. Jest to możliwość poznania nowych, najmłodszych członków rodziny, po to, żebyśmy potem mogli się rozpoznać na ulicy. Jak te obecnie małe dzieci już podrosną, to mam nadzieję, że będziemy utrzymywać ze sobą kontakt. Mamy w życiu dużo różnych znajomości, które przemijają, a relacje rodzinne dane nam są na zawsze.

Najbardziej z tego zjazdu zapamiętam chyba nasze zabawy z najmłodszymi dziećmi. Im się to też bardzo podobało, byli ucieszeni i zaangażowani. Myślę, że stworzyliśmy im przez to fajne wspomnienia, a nasze zjazdy będą im się kiedyś dobrze kojarzyły. Mnie też kojarzą się z dzieciństwem, zabawą w nocy, czyli w czasie, gdy normalnie musieliśmy już spać. Na zjazdach jest to czas fajnej zabawy.

Chciałaby, aby w kolejnym roku można się było spotkać jeszcze w szerszym gronie. Po uzupełnionym drzewie genealogicznym widzę, że nasz gatunek nie wymiera, nasza rodzina rozwija się, a nasze drzewo genealogiczne się rozrasta. Dziękuje i mam nadzieję, że za rok znowu się zobaczymy.

Sławek (pokolenie wnuków – 59 lat)
Najważniejsze, że zjazd w tych czasach się odbył. Kontekst tego jest dla mnie dużo szerszy. Mamy czasy, w których rozbijają się więzi społeczne i rodzinne, przyjaźnie i znajomości. Mieliśmy tego mocny przykład w Wielkanoc, gdy rodziny nie przebywały ze sobą, a uroczystości rodzinne były niedozwolone. My nie chcemy pozwolić na to, aby się rozbić – chcemy podtrzymywać więzi. Ważne, że mamy ludzi, którzy myślą racjonalnie i wierzą własnemu osądowi świata.

         Bardzo ważna rzecz – 17. zjazd rodziny odbył się i tradycja została podtrzymana. Kto chciał i mógł – to był, kto nie mógł i nie był – trudno.

Mieliśmy tutaj bardzo dobry czas, świetną atmosferę, dużo rozmów, często niebanalnych. Daje mi to nowe spojrzenie i świetne wspomnienia.

Najważniejsze są dla nas więzi wzmacniane przez fakt, że się spotykamy. Pamiętam, że kiedy zaczynaliśmy te zjazdy to mówiliśmy że robimy to dla naszych dzieci, które miały wtedy po kilka lat. Teraz one wchodzą w dorosłość i jest już następne po nich pokolenie dzieci. Widzieliśmy jak oni nawiązali tutaj więzi między sobą, świetnie się bawili i to było fantastyczne. Było to takie powtórzenie scenariusza naszych rodziców i nas. Teraz to my jesteśmy starsi i tak, jak kiedyś nasi rodzice, tworzymy bezpieczeństwo, a nasze dzieci i wnuki mają tu beztroski czas. To, co kiedyś robili dla nas rodzice, potem my dla dzieci, teraz zaczyna działać dla wnuków. To na pewno powinno zaprocentować w przyszłości i stworzy chęć kontynuacji tych spotkań. Będą pamiętać, że raz w roku jest takie miejsce, gdzie się spotykamy w gronie ludzi, z którymi łączy nas pokrewieństwo. Tak, jak kiedyś moje dzieci czekały na to (nieraz rok liczyliśmy od zjazdu do zjazdu), tak teraz widzę, że będą czekały wnuki.

To było kolejne spotkanie czterech pokoleń w pięknym miejscu. Jako organizatorzy i uczestnicy potrzebujemy znaleźć nowe miejsce spotkań, które będzie miało dużą wartość sentymentalną dla większości rodziny. Rodzina jest rozrzucona w różnych miejscach po świecie i takie miejsce byłoby dla nich dodatkowym magnesem. Najlepiej, gdyby te zjazdy odbywały się w rodzinnej miejscowości naszych rodziców, czyli we wsi Potok. Mam nadzieję, że to pomoże, aby w przyszłości zebrać dużo więcej osób.

Pielęgnacja drzewa i inwentaryzacja stanu obecnego

Podczas spotkania dokonaliśmy też uzupełnienia gałązek (wpisów) na rozrastającym się drzewie genealogicznym (na zdjęciu poniżej). Dokonaliśmy inwentaryzacji – uzupełnienia i podliczenia obecnego stanu drzewa.

Stan potomków dziadków Jana i Katarzyny Cieplak budzi szacunek:

  • wnuki – w liczbie 23;
  • prawnuki – w liczbie 39;
  • praprawnuki – w liczbie 18;

Łącznie ze współmałżonkami i partnerami, na drzewie znajduje się 131 osób.

Te liczby imponująco rosną. Sam pamiętam, że kiedyś przyjeżdżałem na zjazdy z żoną i trójka dzieci. Teraz każde z tych dzieci przyjeżdża ze swoją cztero- lub pięcioosobową rodziną.

Oby to drzewo dalej zdrowo rosło i cieszyło świeżymi gałązkami symbolizującymi przychodzących na świat kolejnych praprawnuków. Niech nasze spotkania będą jak soki, które docierają do wszystkich gałęzi, przynosząc im życiodajne składniki – relacje, przyjaźń miłość.


Odpoczywam leżąc pod drzewem – genealogicznym J
Co sprawia, że jesteśmy zdrowi i szczęśliwi idąc przez życie?

O tym jak bliskie relacje wpływają na nasze zdrowie i poczucie szczęścia, dobitnie mówią niezwykłe, trwające prawie 80 lat badania Harvard Study of Adult Development. Koniecznie obejrzyj na www.ted.com : „Co sprawia, że życie jest udane? Lekcje z najdłuższych badań nad szczęściem” – Robert Waldinger

.

Utrzymuj relacje – czerp z tego życiodajnego źródła energii, radości i miłości,
a przez to również źródła zdrowia.

Pozdrawiam

Andrzej Cieplak