fbpx

Jak zwiększyć „pewność siebie” i poczucie „własnej wartości”?

W obawie przed lękiem szukamy autorytetów

Lęk uderza tam, gdzie wyczuwa słabość, a unika autorytetów. W czasach kryzysu, odruchowo szukamy wsparcia u osób, które prezentują opanowanie, profesjonalizm i wewnętrzną siłę. Traktujemy je, jako autorytety – budzą nasze zaufanie.
A jak z Twoim autorytetem? Czy ważna jest dla Ciebie Twoja reputacja? Czy ważne jest, jak Cię odbierają ludzie w otoczeniu oraz czy darzą Cię autorytetem i szacunkiem? Czy czują, że możesz dawać im wsparcie?
Oczywiście, nie mam tu na myśli wszystkich ludzi, z którymi się kontaktujesz. Co więcej, jestem daleki od skrajności, a nawet przekonuje mnie że:

„jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził”

„o Twojej wartości świadczy nie tylko to, jakich masz przyjaciół, ale również to, kto jest Twoim wrogiem”.

Uważam, że dla większości z nas, bardzo istotne jest posiadanie autorytetu.  Dlatego też, warto sprawdzić, czy nie podważasz regularnie swojego autorytetu u najważniejszej dla Ciebie osoby?

Krótki test z budowania swojego autorytetu

Wyobraź sobie (nie musi to być prawda), że masz problem z niezbyt zdrowym odżywianiem. Jesz niezdrowo, nieregularnie, w pośpiechu i często byle co.
Które z poniższych zdań mówisz sam(a) do siebie? Jakich argumentów używasz w myślach?:

A. Po co Ci jeszcze to? Nie myśl, nie rozmawiaj, unikaj tego tematu – masz tyle innych spraw.

B. Pewnie tak jest, ale ja już tak mam. Nie miała(e)m wpływu na to jaka(i) się urodziła(e)m. Inni mają po prostu lepiej, ja nic z tym nie mogę zrobić.

C. Wiem o tym, ale mam teraz na głowie pilniejsze tematy, a to może jeszcze poczekać.  Kiedyś, jak znajdę czas, to się tym może zajmę.

D. No i tak jest ten świat poukładany, niektórzy ludzie mogą sobie pozwolić na takie luksusy, ale większość (tak jak ja) nie ma wyboru.

E. Mam tyle różnych, ważnych spraw, a ze zdrowiem jakoś daję radę. Jak sobie poukładam inne, to pomyślę i o tym.

F. Zgoda – mówi się, że zdrowie jest najważniejsze, ale wszystkiego na raz nie da się zrobić!

Harmonia spójności czy dysonans rozbieżności?

Czy nie dokucza ci „smartfica”?

„Smartfica” – tak niektórzy określają uzależnienie od smartfonów. Wiele osób wie o szkodliwości nadużywania smartfonów. Szkodliwości zdrowotnej ale tez społecznej. Tymczasem podczas spotkania, a jeszcze gorzej wspólnego posiłku – smartfon leży na stole obok nas, zajmując honorowe, eksponowane miejsce. Daje to wyraźny znak, że nie jest to czas poświęcenia pełnej uwagi naszemu rozmówcy, czy współbiesiadnikom.

Kto z was pamięta czasy telefonów stacjonarnych, na ogół umieszczonych w przedpokoju, a w firmach w sekretariacie? To tak, jakbyśmy w tamtych czasach przyjmowali gościa w przedpokoju albo sekretariacie i poinformowali „porozmawiamy tutaj, bo muszę być gotowy gdyby w międzyczasie zadzwonił ważny telefon”.

Jeżeli wyobraziła(e)ś sobie takie spotkanie, na którym byłbyś gościem, to być może poczułaś(eś) niemiłą emocję – ściśnięcie w podbrzuszu, albo gardle, może napięcie, mdłość albo złość – sygnał, że coś tu jest nie tak, jak powinno być. Takie napięcie, to naturalny objaw braku spójności tego co się dzieje. 

Brak spójności czujemy w kościach!

Jak działa na Ciebie:

  • Rozmowa, ze znajomym, który w superlatywach wypowiada się o wielkim znaczeniu rodziny i utrzymywaniu stałych, ciepłych relacji. Tymczasem jest po rozstaniu z kolejną partnerem/partnerką,  skonfliktowana(y) ze swoimi najbliższymi, może dziećmi lub rodzicami. 
  • Szef, który namawiają do ograniczenia wydatków w firmie, a sam zwiększa swoje, indywidualne koszty?  (podobnie jak ministrowie, którzy nawołują do zaciśnięcia pasa, a sami przyznają sobie wysokie nagrody)
  • Lekarz, który namawia Cię do zdrowego stylu życia, a sam pracuje w 5-ciu miejscach, na 48 godzinnych dyżurach i napędza się kawą i papierosami?
  • Widok polityków, którzy zakazują zgromadzeń i w tym samym czasie gromadzą się tłumnie na politycznej uroczystości?

Nawet jeżeli potrafimy znaleźć racjonalną wymówkę i usprawiedliwienie dla takich sytuacji, to nasze ciało/emocje mówią NIE. Informują nas, że tu coś nie jest w porządku.

Czy twoje nogi podążają za twoim językiem?

Jedną z zasad, którą bardzo cenię jest „walk the talk”. Postępuj tak jak mówisz – rób to co głosisz. Nie chodzi tu tylko o uczciwość czy brak hipokryzji. Taka zgodność tego, co myślimy, czujemy i mówimy i jest dla mnie jak psychiczny kręgosłup człowieka.

Podobnie podchodzę do zdobywanej wiedzy. Sednem tego zdobywania jest zastosowanie w praktyce. To z kolei wymaga procesu wdrażania. Procesu, który zaczyna się od refleksji – pomysłu co warto zastosować. Potem pierwsza próba wdrożenia (najczęściej mocno niedoskonała). Potem kolejne próby i korekty, które doprowadzą do umiejętności praktycznego stosowania pomysłu. Jako kolejny krok często trzeba wymienić stare nawyki na nowe aby nie wracać automatycznie do starych zachowań.

Przysłowie Arabskie mówi „uczyć się nie działając, to jak orać ziemię nie sądząc niczego”

  Moim przykładowym, skutecznym wdrożeniem takiej zmiany jest zastąpienie nawyku picia różnych napojów w tym głównie zimnej, gazowanej wody. Zmieniłem to na regularne picie letniej niegazowanej wody z dodatkiem cytryny. Zmiana dosyć prosta, ale dla zdrowia ważna. Początkowo wymagało to dużej energii, powstrzymywania się przed starym nawykiem i pamiętaniu o nowym. Po kilku miesiącach, było już znacznie łatwiej, a po kliku latach z przyjemnością zaczynam dzień  od półlitrowej szklanki cieplej wody z cytryną. Stanowi to teraz rytuał, przyjemność. Zgodność myśli, wartości i działania odczuwam jako realizację naturalnej potrzebę organizmu.

Jak sprawić, aby „wiedza weszła w mięśnie”?

Jest takie obrazowe powiedzenie „wiedza to tylko hałas, dopóki nie wejdzie w mięśnie”.

Ta wiedza w mięśniach, to właśnie wprowadzenie tego, co uważamy za słuszne w stały nawyk. Jeżeli to co robimy będzie zgodne z naszym przekonaniami i wartościami, to będzie działać w sposób naturalny.

A co się dzieje, gdy tej zgodności nie ma i czujemy dysonans? Napięcia/zgrzyty w naszej psychice mają swoje odzwierciedlenie w napięciach w ciele. Jeżeli twoje myśli, emocje czy intuicja mówią ci, że coś tu nie gra, to twoje ciało też to wie i doznaje negatywnych odczuć. Jak wiemy, stresy zamieniają się w fizyczne, negatywne reakcje w ciele – wrzody żołądka, choroby jelit, problemy z sercem, nowotwory.

Tutaj przypomina mi się scena z filmu „ Manhattanu” Woody Allena: „Ja nie wpadam w gniew, ok? Mam skłonność do internalizowania… Zamiast gniewu hoduję sobie guz.”

  Mam takie przekonanie, poparte wieloma sytuacjami ludzi, których znam lub znałem (niektórzy już odeszli). Utrzymywanie swojej osoby w długotrwałym dysonansie i sprzeczności tego, co czujemy i tego co robimy, ma destrukcyjny charakter. Ludzie, którzy sobie to fundują (w tym rodzice, szefowie, politycy) wypalają się wewnętrznie i jak filmowy Woody Allen hodują sobie guza, lub inną niespodziankę. W kontakcie z nimi nie widać naturalności, spontaniczności i radości życia. Ciągłe tworzenie pozorów i teorii wypełniającej tą wyrwę, jest bardzo męczące.

Jak uzyskać więcej spójności?

Co możemy zrobić, gdy czujemy, że żyjemy w sprzeczności. W dysharmonii tego co myślimy bądź czujemy z tym co robimy? Zakładając, że jednak chcemy to zmienić i być w harmonii, potrzebujemy najpierw znaleźć źródło tego zgrzytu.

  • To może być niesłużące nam przekonanie.
  • To może być wyrobiony, czasem nieświadomy nawyk.
  • To mogą być silne emocje, które powodują, że pomimo tego, że mamy racjonalną wiedzę o szkodliwości jakiegoś zachowania, to jednak po raz kolejny je powtarzamy.
  • To może być wartość, którą sobie uświadomiliśmy, a której przeczą nasze nawyki.

Aby dostrzec to źródło i odnaleźć przyczynę, trzeba spojrzeć na siebie inaczej – doświadczyć czegoś nowego. Zmienić perspektywę, zrobić coś odwrotnie, zmienić otoczenie, porozmawiać z kimś mającym inne poglądy. Można porozmawiać z kimś inspirującym, albo skorzystać ze spotkania z doświadczonym mentorem czy coachem.

Gdy już uświadomimy sobie źródło dysonansu, to trzeba odwagi i energii aby dokonać zmiany. Zmienić przekonanie, nawyk, sytuację wzbudzającą emocje, zachowania sprzeczne z naszymi wartościami. Bez tego, ten dysonans będzie złą energią, która wierci dziurę w naszej psychice i naszym ciele.

Odwaga ponad wygodę i działanie ponad gadanie

Spójność przejawia się w tym, że się przedkłada odwagę nad wygodę, wybiera się to, co słuszne, ponad to, co zabawne, szybkie i łatwe, wartości wciela się zaś w życie, zamiast tylko o ich mówić. (Brene Brown)

 Oby nam nie brakło odwagi i energii do bycia spójnymi.